Styl przywiązania to pewien uogólniony wzorzec przekonań i oczekiwań, który w znaczący sposób rzutuje na sposób budowania relacji przez człowieka – zarówno w okresie dzieciństwa, jak i całym późniejszym życiu. W dużej mierze decyduje on o tym, jak wyglądają związki danej jednostki, nie tylko te przyjacielskie, ale również romantyczne. Stanowi ich swoisty fundament. Wyobraź sobie teraz, że spotykasz Mirkę, Tycjana i Leokadię. To postacie fikcyjne, które pomogą lepiej zrozumieć, jaki styl przywiązania reprezentujesz.
Lękowo-ambiwalentny styl przywiązania, czyli chcę, ale boję się
Poznaj Mirkę, księgową w jednej z dobrze prosperujących firm, która od pięciu lat jest w stałym związku z Tobiaszem. Ta relacja nie przynosi jej jednak satysfakcji. Uważa się za niegodną miłości i mało atrakcyjną. Nie może odpędzić od siebie czarnych myśli. Ciągle zadaje sobie jedno i to samo pytanie: co będzie jak mój partner mnie zostawi? Bo przecież, prędzej czy później i tak do tego dojdzie. W końcu nikt nie wytrzyma długo z „szarą myszką od cyferek”.
Jednocześnie kobieta bardzo chciałaby stworzyć rodzinę, wyjść za mąż, mieć dzieci i ustabilizowane, szczęśliwe życie, jak wszyscy znajomi z jej najbliższego otoczenia. Czuje jednak, że – prócz kredytu hipotecznego – nic ją z Tobiaszem nie łączy. Mężczyzna większość dnia spędza w pracy. Nie ma mowy o wspólnych wypadach do kina czy romantycznych kolacjach przy świecach. Mirka jest zazdrosna i przekonana, że partner ją zdradza. Już nie raz sprawdzała telefon ukochanego w poszukiwaniu dowodów, które potwierdzałyby snute domysły. Na razie jednak niczego nie znalazła.
Mirka reprezentuje lękowo-ambiwalentny styl przywiązania. Można go opisać za pomocą dwóch słów – brak zaufania. Osoby, które wykształciły ten wzorzec budowania relacji pragną bliskości, ale zarazem unikają pełnego zaangażowania. Mają niskie poczucie własnej wartości i ciągle towarzyszy im strach przed odrzuceniem, przez co bardzo często nie są w stanie stworzyć „zdrowego” związku z drugim człowiekiem. Bywają zaborcze. W relacji szukają przede wszystkim akceptacji. Jeśli nie otrzymują wystarczających – w ich mniemaniu – dowodów miłości ze strony partnerka lub partnerki wycofują się bądź wpadają w gniew. Każdą porażkę traktują jako potwierdzenie swojej domniemanej „bylejakości”. Ten sposób zachowania „wypracowują” zazwyczaj jednostki, które w dzieciństwie nie były otoczone odpowiednią troską ze strony najbliższych na wczesnym etapie rozwoju. Rodzice reagowali nieadekwatnie na zgłaszane przez nich potrzeby – ignorowali je lub wręcz przeciwnie wykazywali się nadmierną opiekuńczością.
Unikający styl przywiązania, czyli chcę, ale dystansuję się
Oto Tycjan. Wciąż szuka swojej „drugiej połówki”. Był już w kilku związkach, ale żaden nie przetrwał próby czasu i kończył się po kilku tygodniach bądź miesiącach. Choć teoretycznie mężczyzna ma wszystko, czego potrzeba, by stworzyć udaną i satysfakcjonującą relację. Jest przystojny, wysportowany, inteligentny i zabawny. W dodatku bardzo dobrze zarabia. Dlaczego więc taki „ideał” wciąż pozostaje sam? Wszystkie byłe partnerki wskazują na jedną bardzo ważną wadę Tycjana – niezdolność do zaangażowania. Co to oznacza w praktyce?
Mężczyzna zbyt mocno ceni swoją niezależność, by „wejść” z kimś w głębszą relację. Gdy tylko zaczyna robić się trochę poważniej, rezygnuje ze znajomości w obawie przed utratą wolności. Prędzej czy później każdy związek staje się dla niego swego rodzaju klatką, pętlą, która z biegiem czasu coraz bardziej zaciska się na szyi. Zaczyna wyolbrzymiać wady swoich partnerek. W końcu jedynym „ratunkiem” staje się ucieczka. Poza tym Tycjan rzadko okazuje uczucia swoim ukochanym. Woli samotny wypad na ryby lub golfa niż wspólną kolację czy wypad do kina. Nie przyznaje się nikomu do bycia w romantycznej relacji. Czasem wygląda to tak, jakby wstydził się, że porzucił status singla. Jednocześnie Tycjan łaknie i potrzebuje miłości.
Mężczyzna ma unikający styl przywiązania. Dąży do zbudowania relacji, ale jednocześnie stroni od składania poważniejszych deklaracji. Samowystarczalność i niezależność są dla nich priorytetem, swoistą tarczą, za którą skrywają swoje słabości i lęk przed odrzuceniem. Osoby, które reprezentują ten sposób zachowania w dzieciństwie spotykają się zwykle z chłodną i obojętną postawą rodziców, którzy nie zaspokajają jego potrzeb. Zdarza się, również, że opiekunowie zbyt wiele wymagają od swojej pociechy. W obu wymienionych sytuacjach dzieci uczą się tłumić swoje uczucia, by w ten sposób zminimalizować cierpienie związane z odrzuceniem.
Czytaj też:
Jak dogadać się z ludźmi? Kluczem może się okazać poznanie koloru ich osobowości
Bezpieczny styl przywiązania, czyli chcę i nie boję się ani nie dystansuję
Leokadia jest w szczęśliwym związku od ponad 15 lat. Początki jej relacji z aktualnym mężem – Bronisławem – nie były usłane różami. Ale w końcu udało im się dotrzeć. Tworzą zgrany duet. Są dla siebie oparciem w trudnych chwilach. Chętnie spędzają wspólnie czas i dzielą się domowymi obowiązkami. Potrafią godzinami rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie wstydzą się swoich uczuć Często robią sobie różne niespodzianki i cieszą się każdą chwilą. Wychodzą z założenia, że żaden kryzys nie zniszczy ich związku. Przy odrobinie dobrej woli uda im się pokonać i znaleźć satysfakcjonujący kompromis.
Leokadia wykształciła bezpieczny styl przywiązania. Jest stała w uczuciach. Nie ma problemów z zaangażowaniem ani bliskością. Doskonale zna swoją wartość i nie musi zaspokajać potrzeby akceptacji w relacjach z drugim człowiekiem. Nie popada w obsesję na punkcie swojego partnera. Dogaduje się z nim. Potrafi go docenić. Osoby, takie jak Leokadia, w dzieciństwie czuły się kochane i akceptowane.
Czy można zmienić swój styl przywiązania?
Styl przywiązania stanowi pewną „bazę”, na jakiej budujemy swoje relacje. Zmiana wzorców wyniesionych z dzieciństwa i domu rodzinnego nie jest prosta, ale możliwa. To proces, który wymaga czasu i zaangażowania. W jego przejściu pomóc może specjalista – psychoterapeuta.
Psychoterapeutka Agnieszka Sidewicz-Mościcka pisze na swoim blogu:
Dobrze poprowadzona psychoterapia stwarza możliwość przerwania tego procesu – zadaniem terapeuty jest, wejście w rolę „rodzica naprawczego” i zapewnienie klientowi – „dziecku” interakcji opierających się na zasadzie akceptacji, poprzez przestrzeganie zasad prawidłowej komunikacji.
Bardzo ważne jest to, by człowiek zdał sobie sprawę z tego, w jaki sposób tworzy związki z innymi ludźmi i odkrył mechanizmy, które się za nim kryją.
Czytaj też:
Dlaczego wciąż nie możesz zapomnieć o rozstaniu? Oto co mówi psychologiaCzytaj też:
Single (nie) z wyboru – gdy bliskość budzi lęk. Czym jest filofobia i jak ją leczyć?
Źródła:
- A. Bilikiewicz i in., Psychiatria, t. III, Wydawnictwo Medyczne Urban & Partner, Wrocław 2003, s. 216−218
- J. Bowlby, Przywiązanie, tłum. M. Polaszewska-Nicke, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2007
- moja-terapia.pl