Monogamia – najpopularniejszy w naszej kulturze typ związku – polega na byciu z jedną osobą w relacji romantycznej. Jej przeciwieństwem jest poligamia – czyli małżeństwo z więcej niż jedną osobą w tym samym czasie. W naszym kraju możliwe jest zawieranie jedynie monogamicznych związków małżeńskich z osobą przeciwnej płci.
Badania nad monogamią
Naukowcy postanowili zbadać, czy monogamia może być „zakodowana” w ludzkim umyśle i co na to może wskazywać. W badaniu poproszono 20 heteroseksualnych mężczyzn o oglądanie różnych rodzajów obrazów: niektóre obrazy miały charakter seksualny, inne były romantyczne, a pozostałe neutralne. W czasie eksperymentu badanych poddano skanom mózgu.
Co istotne, połowa badanych mężczyzn określała się jako monogamiczna: nie wchodzili w otwarte związki ani nie dopuszczali się niewierności. Zgłaszali też niższą niż przeciętną liczbę partnerów seksualnych w życiu. Druga połowa badanych miała przeciwne doświadczenia i przekonania; jasno wskazywali, że wolą mieć kilka partnerek w jednym czasie.
Reakcja mózgu nie była jednoznaczna
Wyniki pokazały, że niezależnie od orientacji na związek, mężczyźni wykazywali znaczną aktywację mózgowych ścieżek nagrody po ekspozycji na obrazy seksualne. Aktywowały one układ nagrody w mózgu i były określane jako „satysfakcjonujące”. Różnica pojawiła się przy obrazach z kontekstem romantycznym. Podczas gdy pierwsza grupa wykazała podobną reakcję mózgową na tego typu obrazy, w drugiej grupie zaangażowane było przetwarzanie poznawcze wyższego rzędu – rozmyślanie i analizowania.
Na podstawie tych odkryć naukowcy nie są w stanie wykluczyć, że tendencje do monogamii i jej przeciwieństwa są zakorzenione w strukturze mózgu. W dalszych pracach chcieliby powtórzyć badania na większych i bardziej zróżnicowanych grupach.
Więcej o badaniach: Hamilton, LD, & Meston, CM (2017). Różnice w odpowiedzi neuronalnej na bodźce romantyczne u mężczyzn monogamicznych i niemonogamicznych. Archiwa zachowań seksualnych, 46 (8), 2289-2299.
Czytaj też:
5 przekonań, które zatruwają nam życie. Terapeutka radzi, na co uważać