Opalanie na piwo to groźny trend. Może prowadzić do nowotworu

Opalanie na piwo to groźny trend. Może prowadzić do nowotworu

Dodano: 
Opalanie
Opalanie Źródło:Pixabay / Engin_Akyurt
Piwo jako balsam na opalanie. Ten „trik” zyskał w platformach społecznościowych ponad 300 tysięcy wielbicieli. Eksperci przestrzegają jednak, że podążanie za tym trendem niesie za sobą bardzo negatywne konsekwencje.

Twórcy trendu twierdzą, że polewanie się piwem pozwala szybciej zyskać upragnioną opaleniznę. Dermatolodzy i kosmetolodzy nie podzielają jednak tej opinii. Wręcz przeciwnie. Uważają tego typu zabiegi za niezwykle niebezpieczne. Ich skutki mogą być katastrofalne. Zobacz, czym grozi stosowanie piwa jako balsamu do opalania.

Piwo na opalanie zwiększa ryzyko chorób skóry

Aplikowanie piwa na skórę – jak podkreśla doktor Rutsnei Schmitz z Dubai Cosmetic Surgery – nie zapewnia jej żadnej ochrony przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym. A co w sytuacji, gdy posmarujesz wcześniej ciało kremem z filtrem przeciwsłonecznym? Takie działanie jest w zasadzie bezcelowe. Alkohol może bowiem szybko zniwelować właściwości specyfiku. Doktor Katherine Armour, dermatolog i założycielka Bespoke Skin Technology idzie o krok dalej i podważa skuteczność wirusowego trendu. Uznaje go za szalony, a jednocześnie bardzo głupi pomysł. Dotychczasowe badania nie potwierdziły bowiem tezy mówiącej o tym, że chmiel przyspiesza opalanie. Jest to więc jeszcze jeden z mitów krążących po sieci.

Eksperci nie mają natomiast wątpliwości, że polewanie skóry piwem przed opalaniem niesie za sobą wiele zagrożeń. Może prowadzić do oparzeń słonecznych i zaburzać procesy pigmentacji zachodzące w tkankach, a w konsekwencji zwiększać ryzyko wystąpienia nowotworów skóry. Niebezpieczeństwo jest tym większe, im częściej dochodzi do oparzeń.

Już jeden taki incydent w dzieciństwie lub młodym wieku może ponad dwukrotnie zwiększyć prawdopodobieństwo zachorowania na czerniaka w późniejszym życiu. Natomiast więcej niż pięć oparzeń słonecznych powoduje ponad dwukrotny wzrost ryzyka rozwoju potencjalnie śmiertelnego nowotworu skóry – ostrzegają specjaliści.

Czytaj też:
Pieprzyk czy czerniak? Zobacz, jak odróżnić zwykłe znamię od raka skóry

Stosowanie piwa jako „balsamu” na opalanie sprzyja również tak zwanemu wyczerpaniu cieplnemu. To niebezpieczny stan, który może doprowadzić do rozwoju udaru termicznego. Po czym można go rozpoznać? Najważniejsze objawy to: wzmożone pragnienie, splątanie, bóle głowy, nudności, wymioty, obfite pocenie się, przyspieszony oddech czy wysoka temperatura ciała oscylująca w granicach 38-40 stopni Celsjusza.

Czy istnieje bezpieczne opalanie?

Eksperci są zdania, że nie ma czegoś takiego, jak bezpieczne opalanie. Każda dawka słońca stwarza potencjalne zagrożenie i uszkadza DNA skóry, zwiększając ryzyko wystąpienia nowotworów. „Kiedy skóra jest wystawiona na działanie promieniowania UV, wzmaga się produkcja melaniny. W ten sposób organizm próbuje chronić ją przed dalszymi zniszczeniami – i dlatego skóra zmienia kolor” – wyjaśnia doktor Schmitz.

Nawet jeśli będziesz mieć szczęście i unikniesz raka skóry, na pewno doświadczysz fotostarzenia. W wyniku tego procesu skóra staje się szorstka, pokrywa się brązowymi plamami, guzkami oraz dużą ilością zmarszczek – dodaje doktor Armour.

Najkorzystniejszym rozwiązaniem jest więc sztuczna opalenizna. Należy podkreślić, że nie trzeba się opalać, by doznać uszkodzeń skóry spowodowanych przez promienie słoneczne. Wystarczy przebywać na zewnątrz. Dlatego przed każdym wyjściem z domu (nawet w pochmurne dni) trzeba stosować krem z filtrem przeciwsłonecznym (SPF 30 lub więcej).

Czytaj też:
Naukowcy przebadali skuteczność kremów z filtrem. Wyniki badania szokują
Czytaj też:
Nowotwory skóry: NFZ zachęca do bezpłatnych badań w ramach programu profilaktycznego