Minister zdrowia ocenił aktualną sytuację epidemiologiczną w Polsce. – Poziom zachorowań, jaki przed świętami odnotowaliśmy jest rzeczywiście wyższy niż w roku, chociażby 2019 i osiąga wielkości takie, które w innych latach były apogeami zachorowań na grypę. Mamy mniej więcej tygodniowo 300 tys. przypadków, dla porównania COVID-u jest mniej więcej od 3 do 4 tys. w tygodniu – wyjaśnił.
Według niego „ciężar zainteresowania epidemicznego” przeszedł w kierunku grypy, RSV oraz innych infekcji górnych dróg oddechowych. Jednak nie oznacza to, że zasady prewencji będą dokładnie takie, jak przed rokiem u szczytu pandemii COVID-19. MZ ma odejść od polityki izolowania na rzecz środków zapobiegawczych.
Nie będzie dużych izolacji w związku z grypą. Co zamiast tego proponuje Ministerstwo Zdrowia?
– W tej chwili bardziej myślimy o środkach zapobiegawczych, które przygotowują nas na zwiększone zapotrzebowanie na leki, na łóżka – powiedział Adam Niedzielski. Minister zdrowia dodatkowo rekomenduje, aby w miejscach, które są gęsto zaludnione „po prostu nosić maseczkę”.
Na razie żadnych obostrzeń, w sensie formalnych nakazów nie przygotowujemy – dodał szef resortu zdrowia.
Gigantyczne obłożenie szpitali pediatrycznych
Nie jest tajemnicą, że połowa aktualnych przypadków grypy dotyczy dzieci. Szpitale pediatryczne przechodzą teraz prawdopodobnie największe obłożenie od szczytu pandemii COVID-19. Duża część chorych zmaga się z grypą, ale panuje także wirus oddechowy RSV. Nie zapominajmy o koronawirusie, który cały czas mocno zagraża dzieciom.
– Były momenty przed świętami, gdy to obłożenie w skali całego kraju wynosiło 80 czy nawet więcej procent. (...) Mamy natomiast sygnały, że ta epidemia grypy trochę wyhamowuje. To by oznaczało, że ma trochę inny przebieg niż w poprzednich latach, gdy to apogeum było pod koniec lutego – wyjaśnił Niedzielski.
W związku z trudną sytuacją na pediatrii Ministerstwo Zdrowia już w ubiegłym tygodniu zdecydowało o przygotowaniu buforu łóżek i zwiększeniu zapasu leków.
Cena za lockdown
Jeszcze niedawno Niedzielski mówił, że wzrost liczby zachorowań na grypę w Polsce jest efektem blisko dwuletniej izolacji od kontaktów z wirusem grypy przez obostrzenia wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa. Jednak obecnie sytuacja nie wymaga nakładania restrykcyjnych obostrzeń. Dlaczego? Jako społeczeństwo mamy już wysoki stopień odporności, tłumaczył Niedzielski. – Jesteśmy po prostu uodpornieni, nie jesteśmy w sytuacji, w której pojawienie się patogenu wywoła kryzys – wyjaśnił.
Według niego na tamtym etapie obostrzenia były konieczne, jednak strategia cały czas prowadziła do bardziej liberalnego podejścia. Przeciwieństwem polityki europejskiej są Chiny, które cały czas stosują wysoki poziom restrykcji. To się jednak nie sprawdza, bowiem sytuacja epidemiologiczna obecnie uległa tam pogorszeniu.
Czytaj też:
Jak podnieść odporność w czasie epidemii grypy? Eksperci przestrzegają przed suplementamiCzytaj też:
Fala udarów i zawałów po grypie. Zachoruje jeszcze 20 mln Polaków