Alternatywka, jesieniarka, sztos, dwudzionek, dzban, XD to słowa, które w ostatnich latach zostały najwyżej ocenione w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku. Inne wyrazy, które w ciągu trzech lat były wymieniane w rankingu, to m.in.: eluwina, ogarniać, ogar, nieogar, pocisk, pocisnąć, smartwica, odjaniepawlić, odjaniepawlać, masno, masny, prestiż, prestiżowy czy zwyklak. Słowa te nie służą tylko do prosto rozumianej komunikacji. Jak porozumiewać się z młodymi ludźmi – mówi dr Karol Jachymek, kulturoznawca ze School of Ideas Uniwersytetu SWPS.
Alternatywka, laureatka tegorocznej edycji konkursu na Młodzieżowe Słowo Roku, to inaczej „dziewczyna o alternatywnych upodobaniach i zachowaniach”. Choć słowo to zdobyło w tym roku największą liczbę głosów, pojawiło się wokół niego również sporo wątpliwości dotyczących tego, czy rzeczywiście często posługuje się nim dzisiejsza młodzież. Dużo lepszymi przykładami charakteryzującymi współczesny język młodzieży, są zwycięzcy plebiscytu z poprzednich lat, jak choćby dzban (określający m.in. mało rozgarniętego człowieka)i, przede wszystkim, XD. To ostatnie wyrażenie oznacza „śmiech z czegoś tak dziwnego, że aż śmiesznego”. Służy także jako „zadowolona mina albo zwariowana radość”. To również „emotikon wyrażający emocje, np. zdziwienie”. Niekiedy wykorzystywany też „jako wyrażenie swojej opinii np. na temat dowcipu – śmiech do łez lub brak rozbawienia czyli tzw. suchar”. Rzeczownik, który występuje też jako „wykrzyknik, partykuła, nieodmienny przymiotnik lub przysłówek”, został stworzony „jako połączenie liter symbolizujące graficznie uśmiech”. XD jest znakiem ikonicznym i „należy do języka mediów społecznościowych. W polszczyźnie rozpowszechnił się prawdopodobnie kilka lat temu, a w angielskojęzycznej sieci XD funkcjonuje już od roku 2003.
Co łączy Netflix i znaczki?
Innym przykładem jest Netflix and chill. Wyrażenie odwołuje się do nazwy popularnej platformy streamingowej. W dosłownym tłumaczeniu oznacza – „Netflix i relaks”, czyli odpoczynek w trakcie oglądania seriali. Netflix and chill to przede wszystkim „coś, co mówisz swoim rodzicom, kiedy chcesz, żeby twój chłopak/twoja dziewczyna przyszedł/przyszła do ciebie na seks”. Słowo to jest zatem zbliżone do zwrotu występującego niegdyś w polszczyźnie: „Wpadnij do mnie na chwilę obejrzeć moją kolekcję płyt (lub znaczków)!” – mówiliśmy żartobliwie osobom, które chcieliśmy zaprosić do swojego domu. W pewnym sensie Netflix and chill można uznać za ekwiwalent tego wyrażenia.
Janusze, pranki i cringe
Podobnych słów można wymienić znacznie więcej. Coraz częściej mówimy o cringu, januszach, grażynach, madkach, nosaczach, rakach, fejmach, prankach, DM-ach, propsach, subach, tapach, tutorialach, disowaniu, swagach, hajpach, świeżakach czy horych curkach. Wszystkie te sformułowania, choć dyskusyjne pod względem puryzmu językowego czy norm etycznych, świadczą o kreatywności ich autorów. Nie tylko odzwierciedlają aktualną modę, ale też dostarczają nam wiedzy na temat zmieniającego się świata. Pozwalają się także zdystansować od otaczającej nas rzeczywistości. Mogą być również wyznacznikiem buntu jak głośne w ostatnich tygodniach OK boomer.
Mimo swoich ograniczeń, kategoria pokolenia jest jednym z najlepszych narzędzi służących do opisu wspólnego kodu generacyjnego współczesnej młodzieży. Oznacza ono „młode osoby, które w danym momencie podlegają zbliżonym procesom socjalizacji, postrzegają świat za pomocą danych pojęć, określają własną tożsamość, podejmują wybory życiowe i definiują bieżące zdarzenia”. Podstawowym wyróżnikiem generacji jest nie tylko zbliżony wiek, ale przede wszystkim wewnętrzny, tożsamy dla większości członków danej grupy „system znaczeń, który stanowi język naturalnego dyskursu”.
Po co nam kody kultury?
Umiejętność uważnego wsłuchiwania się w kody generacyjne, czy kody kultury jest konieczna do zrozumienia młodzieży. Clotaire Rapaille, francuski autorytet w dziedzinie marketingu, postrzegał kody kultury jako „nieuświadomione znaczenie nadawane przez nas każdej rzeczy – samochodowi, rodzajowi żywności, związkowi, nawet państwu – na podstawie kultury, w której zostaliśmy wychowani”. Oznaczałoby to, że otaczającym nas przedmiotom, używanym słowom, popularnym idolom, modnym gadżetom czy markom, których na co dzień używamy, bez trudu można przypisać także konkretne wartości. Tym samym mogą one pełnić również funkcję wspólnototwórczą.
Niezrozumienie, a nawet świadome ignorowanie kodów kultury może prowadzić do konfliktów, problemów w komunikacji lub nawet do kompletnego jej braku, a w konsekwencji – do alienacji każdej z (nie)próbujących się ze sobą porozumieć grup. Istotne jest zatem uważne przyglądanie się codziennym praktykom popkulturowym typowym dla młodego pokolenia. Można próbować robić to samodzielnie śledząc najświeższe zjawiska czy aktualnie rozwijające się trendy. Można uczestniczyć w przygotowujących do tego warsztatach, których oferta powoli rozwija się na polskim rynku. Nie chodzi o to, aby bezrefleksyjnie przejmować ten „nowy” język, by potem nadmiernie wykorzystywać go w codziennych rozmowach czy komunikacji marketingowej (co zresztą może nieść za sobą równie wiele szans, co zagrożeń). Mogłoby to zostać uznane wręcz za swego rodzaju kolonizację. Funkcjonowanie w świecie GIF-ów, streamów, youtuberów, TikToka, kanałów na Twitchu, memów, podwójnego języka emoji, ironicznych fanpage’y, popularnych aplikacji, beki, dramy, cringu czy innych internetowych praktyk lub mód to jednak ważna część tożsamości iGeneration – pokolenia, które w coraz większym stopniu kształtować będzie rzeczywistość rynkową i społeczną najbliższych lat. Dlatego właśnie nie powinniśmy tych zachowań bagatelizować, bać się ich, ani tym bardziej patrzeć na nie z wyższością. Choć często wydaje się to trudne, jedyną drogą prowadzącą do wzajemnego porozumienia jest partnerski dialog pozbawiony uprzedzeń. Słuchajmy zatem, rozmawiajmy, przyglądajmy się z zaciekawieniem, współtowarzyszmy, podchodźmy z pewną dozą empatii, nie oceniajmy z góry, nie ignorujmy i nie poddawajmy niepotrzebnej krytyce, starając się tym samym rozpoznać mechanizmy wprawiające w ruch tę tworzącą się na naszych oczach rzeczywistość.
*dr Karol Jachymek, kulturoznawca, School of Ideas Uniwersytetu SWPS
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.