JOMO „pod lupą” naukowców. Czy bycie offline rzeczywiście jest dobre dla zdrowia psychicznego?

JOMO „pod lupą” naukowców. Czy bycie offline rzeczywiście jest dobre dla zdrowia psychicznego?

Dodano: 
Tablet, komputer
Tablet, komputer Źródło:Pexels / Pixabay
Skrót JOMO pochodzi od angielskich słów joy of missing out i w dosłownym tłumaczeniu oznacza „radość z przegapiania”. O co dokładnie chodzi? Na czym polega filozofia JOMO i czy warto ją zastosować w swoim codziennym życiu? Sprawdź.

Po raz pierwszy terminu JOMO użył na swoim blogu Anil Dash, amerykański przedsiębiorca, w lipcu 2012 roku. Wykorzystał przywołane pojęcie, by opisać sytuację rezygnacji z ważnych wydarzeń z życia towarzyskiego na rzecz nicnierobienia i spędzania czasu z bliskimi. Z czasem zaimplementowano je na grunt mediów i świata wirtualnego.

Czym jest JOMO?

JOMO jest jednym z elementów filozofii „slow life”. Wspomniana idea powstała w odpowiedzi na FOMO (fear of missing out), czyli strach przed tym, że coś nas omija. To nauka czerpania przyjemności z bycia „tu i teraz”, z dala od nowoczesnych technologii i narzędzi informatycznych (komputerów, smartfonów itp.). Przywołana koncepcja stanowi swoiste zaproszenie do spotkania z realnym światem. Skłania do tego, by zatrzymać się w codziennym pędzie. Przestać podążać za tym, co dzieje się w Internecie i zrezygnować z ciągłego używania Facebooka, Instagrama, TikToka lub innych platform społecznościowych.

Czy bycie offline rzeczywiście się opłaca?

Czy jednak „wejście” w tryb online i „odłączenie” od wirtualnego świata niesie za sobą jakieś realne korzyści? Odpowiedzi na postawione pytanie poszukiwali między innymi naukowcy z Washington State University. W badaniu wzięło udział ponad 500 osób w wieku 19-59 lat. Uczestnicy musieli wypełnić kilka różnych ankiet dotyczących kwestii, takich jak: satysfakcja z życia, lęk przed interakcjami społecznymi, samowspółczucie, samotność, korzystanie z mediów społecznościowych, FOMO czy JOMO. Uzyskane rezultaty okazały się dość zaskakujące.

Wbrew oczekiwaniom, relatywnie wysokie wyniki w skali JOMO nie przekładają się na zdrowszą samoocenę i mniejsze cierpienie. Z jednej strony mogą one sygnalizować mniejszą towarzyskość lub niepokój społeczny, a z drugiej – odzwierciedlać poczucie bezpieczeństwa w okresach bycia offline. Wpływ opisywanego czynnika na samopoczucie człowieka należy zatem rozpatrywać w odniesieniu do konkretnego kontekstu. Ta sama osoba może odczuwać radość, gdy ominą ją pewne wydarzenia i smutek, kiedy przegapi inne doświadczenia. JOMO nie jest więc stanem permanentnym, lecz przejściowym związanym z realizacją aktualnych potrzeb.

Paradoksalnie radość z bycia offline jest – jak wynika z przeprowadzonych badań – silnie związana z FOMO, lękiem społecznym, depresją i samotnością. By zrozumieć, jakie korzyści płyną z „odłączenia” od Internetu, trzeba przeanalizować zależności występujące między byciem offline a uważnością.

Czytaj też:
Te osoby najczęściej manipulują innymi. Zobacz, na jakie cechy osobowości uważać!
Czytaj też:
Do toalety ze smartfonem. Czy to uzależnienie? Dowiedz się, czym jest nomofobia
Czytaj też:
Nastoletnie twarze depresji. O tym, jak chorują młodzi ludzie i co zrobić, by im pomóc opowiada Marta Jakubowska-Dudek

Źródło: sciencedaily.com, sciencedirect.com, anildash.com