Niebezpieczny trend w randkowaniu. Uważaj na wokefishing!

Niebezpieczny trend w randkowaniu. Uważaj na wokefishing!

Dodano: 
Kobieta przy komputerze
Kobieta przy komputerze Źródło:Pexels / Andrea Piacquadio
Wokefishing to popularna technika manipulacyjna, która wykorzystywana jest w randkowaniu. Jej ofiarą najczęściej padają kobiety. Sprawdź, jak ją rozpoznać i się chronić.

Termin „wokefishing” pochodzi z języka angielskiego i stanowi połączenie dwóch słów – woke oraz fishing. Pierwszy człon odnosi się do ruchu zrzeszającego osoby przeciwstawiające się szeroko pojętej dyskryminacji, drugi natomiast nawiązuje do wędkarstwa. W tym przypadku nie chodzi jednak o połów ryb, ale ludzi.

Wokefishing – co to takiego?

Wokefishing jest jednym z rodzajów cyberoszustwa. To strategia randkowa opierająca się na oszustwie i manipulacji. Osoba, która ucieka się do tego typu praktyk udaje kogoś, kim nie jest. Kreuje się na człowieka postępowego o nowoczesnych poglądach (feministycznych, antyrasistowskich itp.). Ma jeden cel – zyskać przychylność i sympatię jednostki, na którą „poluje”. Mówiąc krótko, stwarza swój fałszywy wizerunek w oparciu o to, co „druga strona” chciałaby usłyszeć. Może być weganinem, miłośnikiem zwierząt, ekologiem broniącym zaciekle środowiska naturalnego etc. Wszystko zależy od tego, jakie wartości wyznaje potencjalna ofiara wokefishingu.

Należy jednak podkreślić, że podobieństwo poglądów to tak naprawdę maska. Osoba stosująca wokefishing zakłada ją, by usidlić partnera lub partnerkę. Gdy osiągnie zamierzony cel, pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Ta twarz bardzo różni się od wizerunku wykreowanego w sieci. Często stanowi jego całkowite przeciwieństwo. Nagle weganin staje się mięsożercą, a feminista najchętniej zamknąłby kobietę w kuchni, stale ją kontrolował i ograniczał. Cyberoszust dostosowuje się do swojej ofiary niczym kameleon, ale w rzeczywistości daleko mu do bycia „wirtualnym ideałem”.

Jak działa wokefisher?

„Wokefishing” powstał stosunkowo niedawno, ale opiera się na utartych praktykach manipulacyjnych. Najpierw cyberoszust wyszukuje ofiarę. Przegląda media społecznościowe i portale randkowe. Gdy znajdzie osobę, która odpowiada jego gustom i preferencjom, dokładnie zaczyna studiować jej profil. Zdobyte informacje stają się dla niego punktem wyjścia do stworzenia swojego „wirtualnego ego”, wizerunku, który przyciągnie upatrzoną jednostkę. Zadziała jak lep na muchy.

Kolejny krok to nawiązanie kontaktu z potencjalną „drugą połówką”. Wokefisher prowadzi rozmowę w taki sposób, by wywrzeć jak najlepsze wrażenie. Jawi się jako bratnia dusza swojej ofiary. Przekonuje, że wyznaje takie same poglądy i wartości. Ta „gra” toczy się dopóty, dopóki oszust nie osiągnie zamierzonych celów (zazwyczaj chodzi o realizację potrzeb seksualnych). Potem czar pryska, a wyśniony książę z bajki staje się prześladowcą i wyzyskiwaczem.

Kim są ofiary wokefishingu?

Ofiary wokefishera to najczęściej młode kobiety z pokolenia Z (urodzone po 1995 roku), singielki, które poszukują partnera w sieci. Najbardziej narażone na ataki cyberoszusta są osoby o zaniżonej samoocenie, ale tak naprawdę nie istnieje żaden zestaw cech czy umiejętności, który chroniłby człowieka przed manipulacją. Każdy jest podatny na tego typu praktyki, choć nie wszyscy w takim samym stopniu.

Wokefishing – jak się przed nim zabezpieczyć?

Najlepszą bronią przeciwko wokefishingowi jest ostrożność. Nie obdarzaj zbyt szybko zaufaniem osób poznanych w sieci. Zadawaj swojemu rozmówcy dużo pytań na temat wyznawanych wartości i poglądów. W ten sposób łatwiej zdemaskujesz potencjalnego oszusta. Nie publikuj w sieci szczegółowych informacji na swój temat. Ogranicz też ilość udostępnianych w Internecie zdjęć.

Czytaj też:
Fałszywa lekarka i pielęgniarka okradły parę staruszków. Wyłudziły ponad 70 tys. zł
Czytaj też:
Oszustwo „na legionellę”. W jaki sposób działają przestępcy?

Źródło: sciencedirect.com, ncbi.nlm.nih.gov, dailymail.co.uk