Żyjemy w świecie, który nieustannie wymaga od nas energii, zaangażowania i obecności. Jesteśmy dostępni na telefonie o każdej porze, odpowiadamy na wiadomości jeszcze przed snem, przejmujemy się sprawami rodziny, przyjaciół i współpracowników. W codziennym biegu wspieranie innych stało się naturalnym odruchem – pocieszamy, doradzamy, pomagamy znaleźć rozwiązania. Znamy język otuchy, którym posługujemy się wobec bliskich, i nie mamy oporów, by podać komuś rękę, gdy upada.
Jednak gdy sytuacja się odwraca i to my potrzebujemy wsparcia, nierzadko zostajemy sami z własnym krytykiem. Ten wewnętrzny głos nie zna litości – potrafi mówić „powinnaś dać radę”, „inni mają gorzej, więc nie narzekaj”, „nie masz prawa odpocząć, bo tyle jeszcze zostało do zrobienia”. I choć na zewnątrz widać osobę odpowiedzialną, uśmiechniętą, gotową do działania, wewnątrz często toczy się walka z przemęczeniem, poczuciem winy czy niewystarczalności.
Dlaczego tak trudno jest być dla siebie tak wyrozumiałym, jak jesteśmy dla innych? I jak można tę umiejętność rozwijać, aby nie tylko chronić siebie, ale też budować zdrowsze relacje i bardziej świadome życie?
Dlaczego łatwiej wspierać innych niż siebie?
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
