Schizofrenia powoli odbiera człowiekowi jego „ja”. Jak żyć po usłyszeniu diagnozy?

Schizofrenia powoli odbiera człowiekowi jego „ja”. Jak żyć po usłyszeniu diagnozy?

Dodano: 
Naga kobieta
Naga kobieta Źródło: Pixabay / StockSnap
Schizofrenia, choć występuje powszechnie na świecie, wciąż jest tematem tabu. Boimy się, że chorować może nasz sąsiad czy kolega z pracy, nie mówiąc już o członku najbliższej rodziny czy... o nas samych. Jak żyć, gdy choroba powoli odbiera człowiekowi jego „ja”?

Schizofrenia jest chorobą przewlekłą, która dotyka około 50 mln ludzi na całym świecie. Choruje na nią 15 na 100 000 osób. Szacuje się, że w Polsce z chorobą zmaga się 400 tysięcy. To choroba ludzi młodych – w momencie diagnozy pacjenci zazwyczaj są przed 30. rokiem życia. Dotychczas prowadzili aktywne życie społeczne, marzyli o karierze zawodowej, rozwijali swoje pasje. Dlatego to naturalne, że w ich głowie pojawiają się pytania: Jak będzie odtąd wyglądać moje życie? Czy będę mógł kontynuować naukę bądź pracę? Czy założę rodzinę? Czy będę mógł dalej podróżować? Czy moi znajomi nie odsuną się ode mnie? Czy może życie zdeterminowane będzie rygorem terapii? Często przyczyną strachu jest niewiedza. Dlatego tuż po diagnozie pacjenci powinni dowiedzieć się, jak choroba wpłynie na ich życie, jak będzie wyglądał proces ich leczenia, czy i w jakim zakresie mogą prowadzić życie takie jak do tej pory. W terapii pacjentów ze schizofrenią ważne są regularne konsultacje z lekarzem i wyznaczanie długoterminowych celów, tak aby pacjent mógł zapanować nad chorobą i normalnie funkcjonować.

– Obraz osoby cierpiącej na schizofrenię na przestrzeni ostatnich lat bardzo się zmienił. Diagnoza nie jest już wyrokiem. Przy odpowiednim leczeniu pacjenci latami mogą żyć bez nawrotów choroby, studiować, pracować, uczyć się, prowadzić udane życie rodzinne i społeczne. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że wśród nas są osoby zmagające się z tą chorobą, gdyż prowadzą życie takie jak my – mówi prof. Piotr Gałecki, Konsultant Krajowy w dziedzinie psychiatrii.

Mimo wszystko schizofrenia przeraża. Osoby chore, jeśli nie podejmą leczenia i terapii, mogą bardzo szybko izolować się od społeczeństwa. Wynika to m.in. z ich problemów z odczuwaniem emocji, komunikowaniem się z innymi. Choroba niejako powoli odbiera im tożsamość. To tego też przyczynia się stereotyp schizofrenika, jako osoby niebezpiecznej. Kluczowe jednak jest to, by pacjent nie został sam. Rola rodziny jest bardzo ważna także z terapeutycznego punktu widzenia.

– Rola opiekunów chorego w procesie leczenia jest nieoceniona. Wiemy, że bez nich często nie udałoby się nam – lekarzom – osiągnąć sukcesu terapeutycznego. Opiekunowie osób chorych na schizofrenię często kosztem własnego życia, nie tylko wspierają chorego, pomagają mu się odnaleźć w rzeczywistości, ale również przypominają każdego dnia o wzięciu tabletki. Z tej funkcji możemy ich odciążyć przepisując pacjentowi leki długodziałające, których nie trzeba tak jak tabletkę przyjmować co dzień, lecz w określonym odstępie czasu. W Polsce pacjenci mają dostęp do terapii długodziałającej podawanej raz na miesiąc. Na świecie powszechnie stosowane są już leki podawane nawet raz na trzy miesiące. Leki długodziałające to odciążenie zarówno dla pacjentów, jak i opiekunów – mówi prof. Gałecki.

Chociaż usłyszenie diagnozy często wywraca życie do góry nogami, w dzisiejszych czasach schizofrenia nie musi wiązać się z hospitalizacją.

– Współczesna farmakoterapia spowodowała zmianę paradygmatu leczenia schizofrenii. Możliwe stało się osiągnięcie pełnej remisji i powrót pacjentów do normalnego funkcjonowania. Warunkiem jest jednak możliwie wczesne rozpoczęcie leczenia, współpraca pacjenta z lekarzem, stosowanie się do jego zaleceń i systematyczna terapia. Tylko to pozwala na aktywne społeczne i zawodowe życie ze schizofrenią – mówi prof. Piotr Gałecki.

Czytaj też:
Myśli samobójcze to temat tabu. Psychiatra: Pytać o nie trzeba, bo szybka reakcja i skierowanie do specjalisty może uratować komuś życie