Ich leczenie jest bardzo trudne. Prof. Golusiński: Chirurg musi być jak wirtuoz

Ich leczenie jest bardzo trudne. Prof. Golusiński: Chirurg musi być jak wirtuoz

Dodano: 
Prof. Wojciech Golusiński
Prof. Wojciech Golusiński 
Prof. Wojciech Golusiński należy do najlepszych na świecie chirurgów zajmujących się leczeniem jednych z najtrudniejszych odmian raka. – Dotyczą one trzech podstawowych funkcji życiowych: oddychania, jedzenia, komunikacji. Każdy chory zadaje sobie pytanie: Czy po operacji będę mógł połykać, jeść, normalnie oddychać? – mówi prof. Golusiński z Wielkopolskiego Centrum Onkologii, od lat leczący nowotwory głowy i szyi.

„Wprost”: Stworzył pan pierwszą w Polsce Klinikę Chirurgii Głowy i Szyi, jest pan prezydentem European Head and Neck Society, jednego z największych towarzystw naukowych w Europie. Niewielu polskich lekarzy jest takimi autorytetami na świecie. Leczenie nowotworów głowy i szyi jest w Polsce na tak wysokim poziomie?

Prof. Wojciech Golusiński: Leczenie nowotworów głowy i szyi jest jednym z trudniejszych w onkologii, co wynika z ich lokalizacji i trudności anatomicznych. Tu znajdują się narządy zmysłów, a doskonałe unaczynienie i unerwienie tej okolicy powoduje, że leczenie chirurgiczne wiąże się z dużym ryzykiem okaleczenia. Dlatego musi być prowadzone niezwykle profesjonalnie, trzeba do tego mieć wręcz wirtuozerskie umiejętności.

Chirurg głowy musi mieć doświadczenie z zakresu laryngologii, chirurgii szczękowo-twarzowej, naczyniowej, onkologicznej, plastycznej. W Polsce są ośrodki zajmujące się chorobami laryngologicznymi, gdzie leczy się też nowotwory głowy i szyi, nie zawsze jednak chorzy otrzymują w nich kompleksową pomoc. Bardzo potrzebne są ośrodki interdyscyplinarnego leczenia nowotworów głowy i szyi.

To m.in. rak języka, gardła… i co jeszcze?

Gdy 5 lat temu zrobiono ankietę m.in. we Francji i krajach Beneluksu, pytając, z czym kojarzą się nowotwory głowy i szyi, większość osób mówiła, że to guzy mózgu. A to nie są guzy mózgu. To wszystkie nowotwory o lokalizacji od obojczyka do góry, z wyjątkiem ośrodkowego układu nerwowego, czyli właśnie mózgu i gałki ocznej.

Są to więc: nowotwory tarczycy, węzłów chłonnych, krtani, gardła, jamy ustnej, języka, nosa, zatok przynosowych, podstawy czaszki, ucha, ślinianek, skóry głowy i szyi. Niestety, przez to, że są słabo kojarzone, to również późno rozpoznawalne. Przez to ich leczenie jest bardzo trudne.

Na jakie objawy trzeba zwrócić uwagę?

Zapamiętajmy tych pięć podstawowych objawów: chrypka, ból przy przełykaniu, niegojące się zmiany w obrębie jamy ustnej, niedrożność nosa, obrzęk lub guz na szyi. Mówimy o prostej zasadzie: 1 przez 3, czyli: „Jeśli nawet 1 z tych objawów trwa dłużej niż 3 tygodnie, to zgłoś się do lekarza”.

Staramy się o tym mówić. Na bazie międzynarodowej kampanii Make Sense stworzyliśmy program profilaktyki nowotworów głowy i szyi, polską edycję kampanii: „Zrozumieć nowotwory głowy i szyi”. Mówiliśmy, jakie są to nowotwory i jak je wcześnie rozpoznawać.

Czytaj też:
Nowotwory głowy i szyi: Pozostań czyjny. Nie ignoruj objawów w czasie pandemii COVID–19

Zawsze w trzecim tygodniu września organizujemy Europejski Tydzień Profilaktyki Głowy i Szyi. Mówimy o objawach, o leczeniu interdyscyplinarnym, o ustanowieniu centrów doskonałości leczenia, o opiece nad chorymi po leczeniu, którzy też potrzebują wsparcia. Na tej podstawie powstał mój autorski program profilaktyki nowotworów głowy i szyi, który obecnie jest realizowany dzięki środkom z UE. Jestem z tego bardzo dumny.

Przebadaliśmy dziesiątki tysięcy osób, udało nam się wykryć wiele nowotworów we wczesnym stadium. Udało mi się także wystandaryzować tzw. onkologiczne badanie laryngologiczne, które obecnie jest tak samo wykonywane w całej Polsce.

Gdzie na takie badanie można się zgłosić?

Lista ośrodków znajduje się na stronie Ogólnopolskiego Programu Profilaktyki Nowotworów Głowy i Szyi (oppngis.pl).

Mówimy, że w Polsce system ochrony zdrowia nie działa tak jak powinien – to prawda, jednak często mamy dostęp do programów profilaktycznych, a z nich nie korzystamy. Bardzo zachęcam do korzystania z tych badań, są one bardzo dobrze przygotowane.

Coraz częściej chorujemy na raka gardła, jamy ustnej, tarczycy. Dlaczego?

Zaczęto te nowotwory zauważać, ponieważ dynamika wzrostu okazała się bardzo znacząca. Dziś w Polsce mamy ok. 11-12 tys. zachorowań rocznie. Tragedią jest to, że ok. 6 tys. rocznie umiera.

To wina późnej diagnozy?

Niestety, często tak. Gdyby chorzy byli zdiagnozowani wcześniej, mogliby żyć.

Czynniki ryzyka to alkohol i papierosy?

Nadal są to poważne czynniki ryzyka. Niepokojące jest to, jak wiele osób młodych pali. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest zakażenie HPV (wirusem brodawczaka ludzkiego). Zwykle nowotwory wywołane HPV dotykają osób młodszych, poniżej 45. roku życia.

Nie jest to jednak tak, że one zaraziły się teraz. Proces kancerogenezy trwa 15-20 lat. Zachorowania to efekt ryzykownych zachowań seksualnych, częstej zmiany partnerów, wczesnej inicjacji seksualnej, seksu oralnego.

HPV wywołuje nowotwory głowy i szyi o tym samym podłożu histologicznym, co powstałe z innych przyczyn, czyli są to raki płaskonabłonkowe, jednak ich biologia jest zupełnie inna i leczenie również. Diagnostyka jest bardzo prosta, wystarczy jedno badanie immunohistochemiczne, którego koszt to kilkadziesiąt złotych.

Niestety, nie jest ono wykonywane we wszystkich szpitalach. Dlatego tak ważne są ośrodki kompleksowego leczenia, tzw. unitsy, podobnie jak w raku piersi.

Operacje są często okaleczające?

Wystarczy spojrzeć w lustro i pomyśleć, że mamy mieć wycinaną część twarzy, języka, nosa, krtani… Każdy zadaje sobie pytanie: „Jak będę wyglądał, jak będę funkcjonował, czy będę mógł połykać, jeść, normalnie oddychać, czy będę musiał mieć rurkę tracheotomijną?”. Te nowotwory dotyczą trzech podstawowych funkcji życiowych: oddychania, jedzenia, komunikacji.

Jakość życia pacjentów po leczeniu często znacznie spada. Chorzy wymagają bardzo długiej rehabilitacji, nie zawsze doprowadza ona jednak do pełnego sukcesu. Jeśli jednak nowotwór jest rozpoznany we wczesnym stadium, to możemy tak go zoperować, by usunąć zmianę nowotworową i zachować wszystkie funkcje życiowe. Jest to możliwe dzięki chirurgii rekonstrukcyjnej: w miejsce usuniętej części języka, gardła, wprowadzamy nową tkankę, np. z ręki, uda.

W przypadku niewielkich zmian możemy też zastosować operację za pomocą technik mało inwazyjnych, np. endoskopowej, przy użyciu lasera czy też robota chirurgicznego da Vinci.

Pana klinika jest jedyną w Polsce, w której może wykonywać operacje nowotworu głowy i szyi z użyciem robota da Vinci. Co zyskuje pacjent?

Wykonałem taką operację jako pierwszy w Polsce. W naszej specjalizacji chirurgia robotowa rozwija się jak tsunami. Możemy w ten sposób operować nowotwory gardła, krtani, węzłów chłonnych, tarczycy. Robotem da Vinci możemy też operować w przypadku wznowy np. nowotworu gardła: to wówczas leczenie ratujące życie.

Techniki małoinwazyjne w leczeniu nowotworów to przełom. Drugim przełomem jest nowoczesna radioterapia, Cyber Knife, radioterapia protonowa. Ogromnym przełomem są też nowe leki dla pacjentów z zaawansowanym nowotworem: to terapie molekularne oraz immunoonkologia.

Nowoczesnych metod jest wiele, jednak leczenie jest trudne. Dlatego tak ważne jest to, żeby chory był leczony w ośrodku kompleksowym, jak nasz.

Wyniki leczenia byłyby lepsze, gdyby pacjent był leczony w takich ośrodkach?

Tak, jak na razie w Polsce są tylko dwa ośrodki: klinika w Wielkopolskim Centrum Onkologii, którą kieruję, oraz Klinika Nowotworów Głowy i Szyi w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie. Pozostałe miejsca to albo odziały laryngologiczne, albo oddziały chirurgii szczękowo-twarzowej. To bardzo dobre ośrodki, mam nadzieję, że w przyszłości będą ośrodkami interdyscyplinarnymi. Niezwykle ważna jest współpraca z onkologami.

Ja też przez ponad 20 lat pracowałem w klinice laryngologicznej. Przeszedłem jednak do Centrum Onkologii, stworzyłem klinikę, i tu bardzo dużo nauczyłem się od radioterapeutów, onkologów klinicznych. Wyniki leczenia w ośrodkach interdyscyplinarnych są o 15-20 proc. lepsze niż w klinikach laryngologicznych.

W Wielkopolskim Centrum Onkologii udało mi się 16 lat temu stworzyć interdyscyplinarną klinikę, z której jestem dumny. Nie odstępujemy najlepszym ośrodkom w Europie.

Czytaj też:
Nowotwory głowy i szyi coraz częściej atakują młodych ludzi

Pana syn, dr Paweł Golusiński, idzie w pana kroki – jest już szefem kliniki laryngologii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze i bardzo cenionym chirurgiem. Będzie kontynuował tworzenie ośrodków leczenia nowotworów głowy i szyi?

Pracowaliśmy razem w WCO przez 10 lat, jednak każdy młody, ambitny człowiek musi mieć szansę tworzenia własnego zespołu. Wygrał konkurs na szefa kliniki Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Jestem pod wielkim wrażeniem działań, które już udało mu się podjąć, jeśli chodzi o wykonywanie operacji, opiekę przed- i pooperacyjną, a także pracę poradni ambulatoryjnej. Mam nadzieję, że kiedyś, gdy przejdę na emeryturę, to będę miał kontynuatora swoich działań.

To zresztą jest sposób na tworzenie kolejnych ośrodków kompleksowego leczenia, żeby osoby bardzo dobrze wykształcone w specjalistycznym ośrodku zostawały kierownikami klinik, ordynatorami oddziałów, budowały kolejne zespoły. Bardzo zależy mi na tym, by powstały unity leczenia nowotworów głowy i szyi, dysponujące odpowiednim sprzętem, kadrą, specjalistycznym zespołem złożonym z wielu specjalistów. Z zespołem pielęgniarskim mój zespół liczy 80 osób, którzy doskonale zajmują się chorym.

Od podstaw udało się panu stworzyć świetnie funkcjonującą klinikę…

Tak, nie było tu nic, nawet biurka, przyniesiono mi je z piwnicy. Nie było ani pielęgniarek, ani lekarzy, budowaliśmy zespół. Musieliśmy kupić sprzęt. Zaczynaliśmy trochę jak młode małżeństwo, które ma puste mieszkanie i musi je wyposażyć.

Dziś dysponujemy wszystkim, co potrzebujemy. W niczym nie odstajemy od klinik w Amsterdamie czy Paryżu.

Pacjent ma u pana w klinice takie same szanse jak w Paryżu?

Uważam, że tak. Może ma mniejszy dostęp do nowoczesnych leków, np. immunoterapii, jednak pod względem diagnostyki i leczenia chirurgicznego nie odstajemy od poziomu leczenia we Francji czy Holandii.

Niedawno miał pan jubileusz 40 lat pracy zawodowej, dlatego zapytam o plany…

Jestem już trzeci rok prezydentem European Head & Neck Society (EHNS), to jedno z największych towarzystw onkologicznych w Europie, w jego skład wchodzą 32 towarzystwa krajowe, liczy ponad 3400 członków. Organizujemy kursy, kongresy naukowe, warsztaty – ludzie są aktywni, gdy daje się im szansę na aktywność i na możliwość realizacji swoich pasji.

Moim zadaniem, zarówno w klinice, jak w EHNS, jest stwarzać możliwości do rozwoju. Wspólnie z ESMO i ESTRO przygotowaliśmy rekomendacje dotyczące diagnostyki i leczenia nowotworów głowy i szyi, które są swoistą „biblią”.

Jeśli chodzi o Polskę, to chciałbym, by powstały ośrodki kompleksowego leczenia nowotworów głosy i szyi. A jeśli chodzi o arenę międzynarodową, to chciałbym wprowadzić sztuczną inteligencję w diagnozowaniu, i leczeniu nowotworów głowy i szyi oraz rozwijać chirurgię robotową.

Prof. dr hab. Wojciech Golusiński – kierownik Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Jako jeden z pierwszych w Polsce wprowadził techniki endoskopowe w diagnostyce i leczeniu chorób nosa i zatok przynosowych. Jest prezesem Polskiej Grupy Badań Nowotworów Głowy Szyi, prezydentem European Head and Neck Society.