Cukier kontra słodziki. Mity i fakty

Cukier kontra słodziki. Mity i fakty

Dodano: 

Drugie ograniczenie dotyczy niskokalorycznych substancji słodzących za wyjątkiem stewii. Chodzi o to, że nie powinno się ich używać do gotowania i pieczenia. W wysokiej temperaturze częściowo ulegają rozkładowi i mogą tworzyć się substancje o niekorzystnym wpływie na organizm. Zatem kiedy chcemy upiec ciasto w wersji light, użyjmy do jego posłodzenia stewii. Więcej istotnych ograniczeń popartych wiarygodnymi badaniami sobie nie przypominam. Raz jeszcze podkreślam, że EFSA na bieżąco monitoruje badania naukowe na temat słodzików i czuwa nad ich bezpieczeństwem, podobnie zresztą jak i nad innymi dodatkami do żywności, czyli tzw. numerami E. Słodziki pozostają jednak pod szczególnie uważnym nadzorem tego europejskiego urzędu, a to właśnie z uwagi na kontrowersje i obawy, które budzą u niemałej części konsumentów.

Pewnie ma to też jakiś związek z modą na bycie naturalnym i eko…

Raczej z pseudonauką i czarnym PR-em. Przecież jak najbardziej naturalny jest np. smalec, ale czy jest zdrowy? Czy zalecają go kardiolodzy i dietetycy? Naturalny jest też cukier! Ale jego nadmierne spożycie prowadzić może do wielu problemów zdrowotnych. Koniec końców jednak z naukowego punktu widzenia wszystko jest chemią i cukier i ksylitol i aspartam. Nie dajmy się więc zwariować różnym sensacyjnym doniesieniom, modom czy celebrytom. Zachowajmy zdrowy rozsądek i słuchajmy uznanych ekspertów praktykujących medycynę opartą na faktach (evidence based medicine).

Wróćmy jeszcze na chwilę do roli słodzików w zapobieganiu i leczeniu otyłości. Rozumiem, że istotą tego jest obniżanie przy ich pomocy wartości energetycznej diety czy też konkretnych wysokokalorycznych produktów i potraw. Jednak chyba nie zawsze rozwiązuje to problem, bo czy można np. bezkarnie zajadać się czekoladą bez cukru?

Rzeczywiście, o ile w przypadku takich produktów jak słodzone napoje, zastąpienie cukru słodzikiem w praktyce niweluje ich energetyczność niemal do zera, to jednak w produktach bardziej złożonych, takich jak np. czekolada, samo wyeliminowanie cukru zmniejsza ich kaloryczność tylko do pewnego stopnia. W przypadku czekolady energetyczność zostałaby w ten sposób obniżona zaledwie o 15-20 proc. Jest tak za sprawą dużej zawartości tłuszczu w czekoladzie.

Trzeba o tym pamiętać: bez cukru nie zawsze równa się zero kalorii! Zatem, jeśli ktoś jest świadomym konsumentem, zwraca uwagę na informacje zawarte na etykietach produktów, a do tego wszystkiego próbuje pozbyć się zbędnych kilogramów, to powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nie może jeść więcej czekolady niż wcześniej, tylko dlatego, że zmienił ją na bezcukrową. W ten sposób może osiągnąć skutek przeciwny do zamierzonego, czyli zwiększyć masę ciała.