Zakażeń koronawirusem wciąż przybywa – odzwierciedlają to oficjalne statystyki. Ministerstwo Zdrowia codziennie publikuje raport, w którym zamieszczona jest między innymi dzienna liczba nowych zachorowań na COVID-19, ale też ilość przypadków śmiertelnych. Eksperci są jednak zdania, że rzeczywista liczba zakażeń jest o wiele większa od tej raportowanej. Okazuje się, że może sięgać ona nawet około 100 tysięcy zachorowań dziennie.
Jaka jest aktualnie skala zachorowań na COVID-19 w Polsce?
COVID-19 nie odpuszcza, a wręcz przybiera na sile. Czy oficjalne dane podawane przez Ministerstwo Zdrowia są odzwierciedleniem stanu rzeczywistego? Na ten temat wypowiedział się dla „Wprost” dr Paweł Grzesiowski, pediatra, ekspert NRL ds. zagrożeń epidemicznych. „My, eksperci mówimy o tym od 3 miesięcy albo nawet dłużej, że te dane są kompletnie niewiarygodne. One są tylko suchą statystyką tego, co zostanie wpisane do systemu na podstawie wykonanych testów, więc to nie są żadne dane o zachorowalności w Polsce, tylko to są dane, które po prostu odzwierciedlają liczbę wykonanych badań i wykrytych zakażeń wpisanych do systemu. Także to nie ma nic wspólnego z rzeczywistą liczbą zachorowań. Co ciekawe, choć smutne, dane w innym systemie zgłoszeń chorób zakaźnych do Inspekcji Sanitarnej, są zupełnie inne niż te prezentowane na stronach Ministerstwa Zdrowia. To potwierdza kompletny brak kontroli nad sytuacją epidemiologiczną COVID w Polsce” – wyjaśnił ekspert.
„O liczbie zachorowań nie możemy mówić zatem na podstawie żadnych miarodajnych badań, ponieważ nie posiadamy wglądu, chociażby w badania wykonywane przez pacjentów. Wiemy, że pacjenci kupują po 50-70 tysięcy testów dziennie. Więc jeżeli ktoś kupuje test i sam za to jeszcze płaci, to po co? Przecież wiadomo, że ma objawy, a kupuje test, bo chce wiedzieć, na co jest chory. A liczba dodatnich testów szacowana jest w tej chwili na około 50 procent. Czyli co drugi test, jeżeli już został wykonany, jest dodatni. Więc jeżeli popatrzymy w ten sposób, to tych zachorowań możemy mieć w tej chwili może 50 tysięcy, a może nawet 100 tysięcy dziennie” – dodaje dr Paweł Grzesiowski.
Co może pomóc w oszacowaniu liczby chorych na COVID-19?
Dr Paweł Grzesiowski wspomniał o jeszcze jednym sposobie, dzięki któremu również możliwe jest oszacowanie liczby przypadków zakażeń koronawirusem. „To jest trochę takie wróżenie z fusów, bo my nie mamy jakiegoś standardu określenia, jaka liczba ludzi jest chora – inaczej, niż na podstawie testów. Ważną informacją uzupełniającą, która może pomóc w oszacowaniu liczby chorych, są wyniki badań wirusa w ściekach. Wiele krajów bada ścieki i na podstawie badań ścieków, można ocenić, jaka jest aktywność wirusa w populacji. W tej chwili w Polsce publikowane są dane tylko z Warszawy i dlatego trudno na ich podstawie ocenić sytuację w całym kraju, ale te badania wskazują na bardzo wysoką aktywność – taką, jaka była jesienią 2020 roku. Wtedy mieliśmy po 40-50 tysięcy potwierdzonych zachorowań dziennie. Także na tej podstawie szacuję, że obecnie tych zachorowań jest między 50 a 100 tysięcy dziennie” – wyjaśnia specjalista.
Czy powinien wrócić obowiązek noszenia maseczek?
Dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z „Wprost” zauważył również, że brakuje między innymi centralnych regulacji w zakresie obowiązku noszenia maseczek: „Środki mamy – w sensie dysponujemy maseczkami, ale nie mamy żadnych regulacji w tym zakresie. Pojawiły się jakieś takie oddolne inicjatywy – pojedyncze decyzje dyrektorów szpitali, kierowników placówek medycznych, żeby maseczki były na przykład noszone przez personel i pacjentów w obrębie tychże placówek. Natomiast nie ma wytycznych instytucji rządowych w tej chwili, wspierających dyrektorów w tym zakresie, nad czym ubolewam bardzo, bo uważam, że po to mamy instytucje rządowe, które są odpowiedzialne za zdrowie publiczne, żeby to te instytucje dyktowały pewne rekomendacje czy wytyczne, a dopiero potem, żeby to »schodziło w dół«”.
„Dyrektor szpitala nie powinien się zastanawiać, czy on będzie mógł narzucić noszenie masek, bo potem przyjdzie niezadowolony pacjent i zgłosi skargę do Rzecznika Praw Pacjenta. Bardzo nam brakuje tego rodzaju rekomendacji, które regulowałyby zasady postępowania przeciwepidemicznego. W innych krajach instytucje za to odpowiedzialne jednak biorą na siebie ciężar ogłoszenia momentu podwyższonego ryzyka i potem już wszyscy kontynuują określone zalecenia. W tej chwili szczerze mówiąc, jest w zakresie zarządzania działaniami przeciwepidemicznymi w Polsce pustka. Nikt się nie podjął »przejęcia tego«. Ministerstwo Zdrowia dawno przestało się tym zajmować, jak odwołało stan zagrożenia epidemicznego i od 1 lipca dla urzędników temat COVID nie istnieje. Od tego czasu nie mamy praktycznie żadnej centralnej formuły jeśli chodzi o walkę z COVID. Tak naprawdę narzędzia są, bo maski mamy, tylko zasady używania masek trzeba ludziom przypomnieć – kiedy mają zakładać i wydać konkretne w tej sprawie instrukcje” – tłumaczy dr Paweł Grzesiowski.
Problemy z dostępnością szczepionki przeciwko COVID-19
Specjalista wypowiedział się także na temat aktualnej sytuacji w naszym kraju dotyczącej profilaktyki i leczenia zakażeń COVID-19: „Są problemy z powszechną dostępnością do szczepionek, bo poprzednia ekipa rządząca nie zapewniła ciągłości dostaw szczepionek. I to jest katastrofalna sytuacja. Sytuacja jest jeszcze gorsza dla dzieci, bo w ogóle nie mamy szczepionek tych nowych, zmodyfikowanych dla dzieci poniżej 12 lat, ponieważ jedyna dostępna w Polsce obecnie szczepionka firmy Novavax jest zarejestrowana od 12. roku życia. Ustępująca władza nie zadbała o to, żeby zamówić znowelizowaną szczepionkę dla dzieci młodszych na tę jesień. Dodatkowo już w trakcie trwania obecnej fali zachorowań zlikwidowano sprawnie działający system szczepień oparty na powszechnych i populacyjnych punktach szczepień. Dodatkowo od 1 stycznia wprowadzono nową aplikację do e-rejestracji, która ma wiele błędów i niedoróbek. Tak więc nie dość, że jest mało dawek szczepionki firmy Novavax, to jeszcze są problemy ze znalezieniem punktu szczepień, który te szczepienia wykonuje”.
„»Obecny system jest antyszczepionkowy« – takie opinie słyszę od wszystkich, którzy próbują obecnie zapisać się na szczepienia, jak również pracują w punktach szczepień, których jest 4 razy mniej niż 3 lata temu. Powstało niewiele nowych punktów szczepień w aptekach, bo proces rejestracji jest skomplikowany i zbiurokratyzowany. Ponadto NFZ obniżyło o połowę wycenę szczepień dla punktów szczepień, co zniechęca właścicieli placówek, bo nie pokrywa to ponoszonych kosztów związanych z organizacją i wykonywaniem szczepień” – dodaje ekspert.
Dr Grzesiowski o zachorowaniach na COVID-19: „Jesteśmy kompletnie nieprzygotowani”
Specjalista zauważył również, że problemem nie są tylko utrudnienia w przyjęciu szczepionki, ale również brak dostępności leku przeciw COVID-19: „Trzecia rzecz, której nie ma, to leki przeciwko COVID-19. Paxlovid – jedyny, skuteczny, doustny, zarejestrowany i powszechnie dostępny lek, w Polsce nie jest refundowany, w związku z czym cena 5-6 tysięcy za opakowanie właściwie blokuje jego powszechne zastosowanie. Podsumowując, mimo że pandemia nadal trwa, jesteśmy kompletnie nieprzygotowani – po pierwsze – nie ma żadnych instrukcji jak postępować, po drugie – nie mamy szczepionek, po trzecie – nie mamy leków. A zatem jesteśmy całkowicie bezbronni wobec kolejnej fali koronawirusa. I jeszcze robimy mało darmowych testów, brak centralnego systemu zbierania i analizy danych, czyli też można powiedzieć, że nie monitorujemy, nie zapobiegamy i nie leczymy. Taka jest aktualna polityka Polski w tej chwili wobec COVID-u, a przecież wielu pacjentów cierpi na odległe powikłania pocovidowe i to jest nowy problem, obciążający gospodarkę i system ochrony zdrowia na kolejne dziesięciolecia” – podsumował dr Paweł Grzesiowski.
Czytaj też:
Ciężkie zakażenie COVID-19 może zwiększać ryzyko innej, poważnej choroby. Najnowsze badaniaCzytaj też:
Są szczepionki przeciw COVID, są nowi wiceministrowie