W rozmowie z „The Independent” młoda kobieta zaznacza, że nie cierpi na żadne choroby przewlekłe i nigdy nie podejrzewałaby, że objawy COVID-19 właśnie w jej przypadku okażą się tak uciążliwe. Na początku pandemii bardziej obawiała się, że zachoruje jej 92-letnia babcia lub partner, chory na cukrzycę typu 1. Brytyjka z Surrey zaznacza, że nie wie, gdzie się zaraziła, ponieważ zachowywała ostrożność, przypuszcza jednak, że mogło się to stać po wizycie w supermarkecie – na początku marca 2020 roku jeszcze nie wszyscy przestrzegali środków ostrożności i nie nosili maseczek.
Najpierw był brak sił i apetytu
Gdy u Amy pojawiły się pierwsze objawy, poprosiła swojego ojca o zaopiekowanie się babcią w jego domu, jednak zarówno on, jak i seniorka też zachorowali, mieli jednak łagodne objawy. U partnera dziewczyny w ogóle nie pojawiły się symptomy COVID-19, natomiast ona sama przez kilka dni leżała bez sił i apetytu w łóżku. Tego się spodziewała, ale jej zaniepokojenie wzbudził ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem. Zadzwoniła więc na pogotowie, jednak dyspozytorka zadała tylko kilka pytań i nie wysłała karetki. W kwietniu objawy pogorszyły się jeszcze bardziej, więc już po raz trzeci kobieta zadzwoniła po pomoc medyczną. Miała tak słaby głos, że pogotowie przyjechało od razu, medycy zmierzyli jej saturację i stwierdzili, że mieści się w normie, więc Amy nie musi jechać do szpitala. Kobieta poczuła się lepiej psychicznie i fizycznie, postanowiła więc wrócić do spacerów, pracy zdalnej.
Zmęczenie i mgła mózgowa
W czerwcu zmęczenie znów dało o sobie znać, Amy budziła się z poczuciem takiego samego zmęczenia jak wtedy, gdy kładła się spać. Nawet rozmowy z innymi osobami były dla niej wyczerpujące. Nie mogła czytać, gotować, robić czegokolwiek, co wymagałoby koncentracji. W naprawdę złe dni nie była w stanie stać pod prysznicem i chodzić po schodach.
Pod koniec lata zaczęła zapominać słów i używać ich w niewłaściwym kontekście, nie wiedziała, jak zapisywać poszczególne wyrażenia. Listopad i grudzień to czas, w którym objawy ponownie straciły na sile, jednak początek roku 2021 znów przyniósł pogorszenie. W marcu 2021 roku, 12 miesięcy po zakażeniu, Amy zdarzają się dni, w trakcie których nie ma nawet sił ubrać się, by wyjść na spacer. Gdy wstaje, ma zawroty głowy, brak jej tchu.
Kobiecie wykonano badania krwi oraz płuc. Okazało się, że w jej płucach doszło do powstania uszkodzeń, spowodowanych zwężeniem dróg oddechowych i nie wiadomo, czy nie pozostaną po nich blizny. Kobieta dodaje, że ma bardzo złe doświadczenia z angielską służbą zdrowia. Zgłaszała się do klinik, pomagających osobom z długim COVID-em, jednak jej pierwsze podanie z października zostało odrzucone, ponieważ nie leczyła się w szpitalu. Drugie oczekuje na weryfikację. Amy boi się, co będzie za jakiś czas, gdy wszyscy wrócą do dawnego życia, a jej choroba nadal będzie dokuczać.
Czytaj też:
Jak długo można chorować na COVID-19?