Przeciętna, regularnie miesiączkująca kobieta doświadcza nawet 60 dni krwawień menstruacyjnych rocznie. To przekłada się na 450 miesiączek w życiu i utratę aż 30 litrów krwi. Dla porównania, nasze prababki miesiączkowały znacznie rzadziej. Przecięta liczba menstruacji była mniejsza niż 150, na co wpływ miały liczne ciąże i okresy laktacji. Nic więc dziwnego, że kobiety coraz częściej zgłaszają się do ginekologów z pytaniem, jak skutecznie i bezpiecznie przesunąć miesiączkę. Bo dla wielu z nich miesiączka to nie objaw zdrowa, a utrapienie, które zawsze przytrafia się nie w porę.
Wbrew pozorom hamowanie cyklu miesiączkowego poprzez podawanie hormonów jest często stosowane w medycynie. Z badań Association of Reproductive Health Professionals (ARHP) wynika, że 68 proc. amerykańskich lekarzy przepisało doustne środki antykoncepcyjne, żeby opóźnić lub zatrzymać miesiączkę. Jak przekonują, jest to powszechna praktyka i nie niesie ona ze sobą żadnych zagrożeń.
Czy rzeczywiście można bezkarnie ingerować w kobiecą fizjologię?
O odniesienie się do najczęstszych argumentów, jakie słyszy w gabinecie ginekologicznym kobieta, poprosiliśmy prof. Grzegorza Jakiela, kierownika I Kliniki Ginekologii i Położnictwa CMKP i głównego konsultanta ds. położnictwa i ginekologii Szpitala Św. Zofii w Warszawie.
Argumenty zwolenników są następujące:
- Z każdą kolejną miesiączką rośnie ryzyko zachorowania na nowotwór narządów rodnych. Prof. Grzegorz Jakiel: Rzeczywiście każdy cykl owulacyjny powoduje zmiany i przekształcenia jajnika, które sprzyjają powstaniu nowotworu. Istnieją badania wskazujące, że kobiety przyjmujące tabletki antykoncepcyjne, znacznie rzadziej zapadają na raka jajnika.
- Większość zawałów serca u kobiet zdarza się podczas miesiączki. Prof. Grzegorz Jakiel: Estrogeny, zwłaszcza naturalne, chronią naczynia przed zmianami zapalnymi i stabilizują blaszkę miażdżycową, jeśli dojdzie do jej wytworzenia. Konsekwencją tego jest niższa zapadalność kobiet przed menopauzą niż mężczyzn na zawały serca. Ta dysproporcja wyrównuje się po menopauzie. Spadek hormonów w okresie miesiączki wydaje się zbyt krótki dla zaistnienia procesów wewnątrznaczyniowych.
- Menstruacja może być czynnikiem wyzwalającym migreny. Prof. Grzegorz Jakiel: Rzeczywiście gwałtowny spadek stężenia hormonów jajnikowych w okresie przedmiesiączkowym i podczas miesiączki sprzyja wystąpieniu migreny, ale jej patomechanizm jest złożony i nie można go wiązać jedynie ze stężeniem estrogenów i progesteronu.
Zdania w tej kwestii są jednak podzielone. Wielu ginekologów na pytanie, czy można ingerować w miesiączkę, stanowczo się sprzeciwia, twierdząc, że skutków podejmowania działań wbrew naturze nie da się przewidzieć.
Argumenty przeciwników manipulacji miesiączką są następujące:
- Menstruacja chroni przed endometriozą, rakiem jajnika, piersi oraz mięśniakami macicy. Prof. Grzegorz Jakiel: Menstruacja jest niewątpliwie niekorzystna dla rozwoju endometriozy – wszystkie metody leczenia farmakologicznego zakładają zahamowanie miesiączki, o raku jajnika wspominałem wyżej. Tutaj rolę odgrywa owulacja, a nie krwawienie miesiączkowe. Dla powstawania mięśniaków i raka piersi fakt krwawień miesiączkowych nie ma znaczenia.
- Przesuniecie miesiączki powoduje zmiany w układzie hormonalnym. Prof. Grzegorz Jakiel: To prawda, ale każde podanie leków hormonalnych z założenia powoduje takie zmiany. Przesunięcie miesiączki polega zwykle na podaniu przez dłuższy lub krótszy okres tabletek antykoncepcyjnych. W takiej sytuacji cykl jest sztuczny, a jajnik zostaje zablokowany. To, że standardowo podajemy tabletki 21 dni, ma uzasadnienia pozabiologiczne (kobieta jest przyzwyczajona do 28 dniowego cyklu). Jeśli podamy je przez 30 czy 40 dni, charakter cyklu nie zmienia się.
- Manipulacja miesiączką prowadzi do zaburzeń cyklu i deregulacji hormonalnej. Prof. Grzegorz Jakiel: Zwykle nie jest to prawdą. Kolejny cykl, jeśli kobieta przyjmuje tabletki antykoncepcyjne, zależy od czasu ich podawania. Jeśli ich nie przyjmuje, jajnik podejmuje funkcję odtwarzając swój naturalny rytm.
- Ingerencja w cykl miesięczny może spowodować kłopoty z zajściem w ciążę. Prof. Grzegorz Jakiel: To nie jest prawda. Odstawienie tabletek niemal zawsze jest związane z wzmożoną płodnością. Jedyne ryzyko to ciąża mnoga w cyklu bezpośrednio następującym po zaprzestaniu podawania tabletek
- Manipulacja miesiączką może prowadzić do wzrostu ryzyka choroby zakrzepowej. Prof. Grzegorz Jakiel: Hormony jajnikowe nie powinny być podawane kobietom mającym podwyższone ryzyko choroby zatorowo-zakrzepowej. Jeśli z jakichś względów jest to konieczne, kobieta powinna dodatkowo przyjmować niskie dawki kwasu acetylosalicylowego bądź drobnocząsteczkowej heparyny.
- Ingerencja w naturalny cykl, w przypadku kobiet nieregularnie miesiączkujących, może spowodować pogłębienie patologii.Prof. Grzegorz Jakiel: To nieprawda. U kobiet, u których mamy do czynienia z nieregularnym miesiączkowaniem, często stosujemy leczenie hormonalne w celu przywrócenia regularnych cyklów.
Czy zatem można bezpiecznie manipulować fizjologią?
- Od czasu wprowadzenia w latach 60. XX wieku tabletki antykoncepcyjnej, manipulujemy fizjologią kobiety na bardzo dużą skalę. Cykle podczas stosowania tabletek, przy zablokowanej funkcji jajnika, mają charakter sztuczny. Obecnie około 30-40 proc. kobiet w wieku rozrodczym używa tej formy antykoncepcji. Przez 50 lat kilkadziesiąt milionów kobiet dziennie, połyka tabletkę antykoncepcyjną, stąd jest to jeden z najlepiej przebadanych leków na świecie. Z punktu widzenia biologicznego nie ma znaczenia, czy krwawienie zaprogramowano co 28 czy 40 dni. Taki rytm nie szkodzi kobiecie i nie niesie żadnych znanych komplikacji – podsumowuje Grzegorz Jakiel.
Nieprzypadkowo jednak środki antykoncepcyjne wydawane są wyłącznie z przepisu lekarza. Jak każdy lek, mają określone przeciwskazania, które wspólnie z pacjentką ustala lekarz i dopiero po zbilansowaniu potencjalnych korzyści i strat podejmują decyzję co do stosowania terapii. Każdej terapii.
Choroby, które mogą cię dopaść, jeśli za mało śpisz