PAP Nauka w Polsce: Do medycyny coraz śmielej wkraczają komputery, w tym inteligentne algorytmy. Czego w związku z tym można się spodziewać?
Dr hab. Katarzyna Kolasa: Nowa medycyna będzie się opierać na cyfrowych rozwiązaniach i na danych. Będzie to dotyczyło zarówno leczenia farmakologicznego, jak i różnego typu wyrobów medycznych oraz wsparcia medycznego personelu.
NwP: Przyjrzyjmy się tym prognozom po kolei. Mówimy np. o inteligentnych tabletkach?
KK: Tak, to już się dzieje. W USA powstają opatrzone czipami tabletki, które monitorują, kiedy zostały połknięte, w jakiej dawce i czy prawidłowo uległy metabolizmowi. Tego typu środek przeznaczony dla osób chorych na schizofrenię już teraz jest dostępny.
NwP: Tymczasem operacje coraz częściej wykonują roboty, na razie jeszcze sterowane przez człowieka. Czy zastąpią chirurga całkowicie?
KK: Komputery i roboty może nie będą całkowicie samodzielnie prowadziły operacji, ale mogą stać się zdolne do pracy pod nadzorem specjalisty, który np. będzie sprawdzał, czy w danym momencie używany jest odpowiedni algorytm. Dzięki szybkiej łączności inny specjalista, będąc np. na plaży na Bahamach, będzie mógł ocenić wynik zabiegu.
NwP: Sztuczna inteligencja także coraz lepiej diagnozuje choroby. Czy więc to komputery będą przepisywać leki?
KK: Inteligentne algorytmy pomagają nie tylko radiologom, ale także np. dermatologom, choćby przy wykrywaniu nowotworów skóry. Jednak na razie dopiero zaczynają wspierać specjalistów.
NwP: A więc lekarze na razie nie muszą się bać o pracę?
KK: Sądzę, że profesje medyczne raczej nie zaczną znikać z katalogu zawodów w wyniku rozpowszechnienia się systemów opartych na algorytmach. Można się raczej spodziewać powstawania nowych specjalizacji. Niedawno czasopismo naukowe „The Lancet” opisało poszukiwane nowe kwalifikacje, takie jak np. data scientist (ang. specjalista ds. danych – przyp.PAP). Na Akademii Leona Koźmińskiego prowadzimy np. studia w tym zakresie (Health Economics and Big Data) finansowane ze środków UE, których mam przyjemność być liderem.
NwP: Trudno jednak uwierzyć, że nie pojawią się przy tym rozwoju jakieś problemy.
KK: Z innowacją problemu nie mamy. Pojawia się on natomiast wraz z próbami jej adaptacji. Jeśli jednak tego nie zrobimy, zaczną powstawać trudne sytuacje. Na przykład niedawno pojawiła się chińska publikacja opisująca program, który na podstawie zdjęć 1600 twarzy nauczył się określać ryzyko popełnienia przestępstwa przez daną osobę, bazując jedynie na jej wyglądzie. Podobnie może być w medycynie. Na podstawie analizy dużych zasobów różnego rodzaju danych komputer będzie mógł np. kogoś poinformować o zagrożeniu jakąś chorobą. Czy powinniśmy to zostawić sztucznej inteligencji? Czy to lekarz już powinien się tym zająć? To ważne pytania. Tego typu kwestie powinny być rozpatrzone w debacie ekspertów i opinii publicznej.
NwP: A co z powszechnym dostępem do tych nowych technologii? Czy nie pogłębi się społeczne rozwarstwienie?
KK: Nierówności w opiece zdrowotnej mają wiele wymiarów i z pewnością względy zarobkowe będą miały znaczenie. Nasz polski system ochrony zdrowia już teraz oparty jest na dwóch nierównych nogach – sektorze publicznym oraz prywatnym. Konieczne będzie określenie, kto ma zapłacić za ogromne inwestycje wprowadzania nowych technologii, oraz na jakich zasadach i komu nowoczesne usługi udostępniać.
NwP: Medyczne systemy, np. diagnostyczne, będą miały chyba też dostęp do coraz większej ilości danych na temat każdej osoby. Zaczyna nas otaczać internet rzeczy, z różnymi typami czujników. Monitoring tętna czy pulsu to dopiero początek. Jak to można wykorzystać?
KK: Monitorowana będzie – a w niektórych przypadkach już jest – jakość naszego snu, poziom glukozy, stresu czy cholesterolu, to ile kroków danego dnia zrobiliśmy itp. Będzie można lepiej określić ryzyko chorób czy groźnych zdarzeń, np. zawału czy udaru, a w razie konieczności odpowiedni system wezwie karetkę. W przyszłości takie systemy mają zresztą być stosunkowo łatwo dostępne.
NwP: Co jeszcze będą mogły robić takie systemy?
KK: Możliwości jest wiele. W USA Agencja Żywności i Leków wprowadziła inteligentną aplikację z trwającym dwanaście tygodni programem pomocy ludziom uzależnionym od opioidów. Powstają też programy, które pomagają osobom z depresją. Rozmawiają z pacjentem i monitorują jego nastrój. W razie pogorszenia informują lekarza. To ważne, bo aż połowa chorych na depresję miewa myśli samobójcze. Dzięki takim technologiom można odciążyć personel medyczny, który będzie mógł zająć się sprawami, w których nie można zastąpić człowieka. Potrzebna jest jednak odpowiednia refundacja.
NwP: Czy te wszystkie dane dotyczące ludzi będą bezpieczne?
KK: To pacjent będzie decydował, jakie dane chce udostępniać. Według RODO człowiek jest właścicielem swoich danych, a nie np. szpital. Z drugiej strony, potencjalne korzyści są ogromne. Dzisiaj pacjenci poruszają się między prywatnymi a państwowymi gabinetami, między którymi nie ma przepływu informacji. Przez to umierają ludzie. Dzięki cyfryzacji można natomiast stworzyć centralny system przechowujący wszystkie informacje medyczne danej osoby, do którego każdy lekarz w razie potrzeby będzie mógł mieć dostęp. Powiem więcej – uważam, że powinniśmy udostępniać nasze dane na potrzeby badań medycznych, podobnie jak wyraża się zgodę na przekazanie narządów po śmierci. Tak postąpiła np. połowa mieszkańców Islandii. Jeśli chodzi o nieuprawnione wykorzystanie tych danych, to ryzyko porównałabym do tego, jakie towarzyszy korzystaniu z internetowych banków.
PAP – Nauka w Polsce, Marek Matacz
Czytaj też:
Na ratunek psyche – książki, po które warto sięgnąć