Nielegalny botoks z Azji. Mogą go mieć tysiące gabinetów

Nielegalny botoks z Azji. Mogą go mieć tysiące gabinetów

Dodano: 
ZAbieg z użyciem botoksu
ZAbieg z użyciem botoksu Źródło:Shutterstock
W sieci kwitnie nielegalny handel botoksem – donosi Rynek Zdrowia, który prześledził mechanizm sprzedaży takich produktów. Jak komentują specjaliści, to sprawa dla organów ścigania. Mowa też o zagrożeniu dla zdrowia i życia pacjentów.

Serwis prześledził działalność jednego z kont w mediach społecznościowych, oferującego tysiącom gabinetów medycyny estetycznej kupno leków i wyrobów medycznych. „Reklama przez aplikację społecznościową, dostęp do sklepu internetowego tylko za poleceniem i po weryfikacji – tak obchodzi się przepisy zakazujące nieuprawnionym podmiotom sprzedaży leków”– podaje Rynek Zdrowia.

Gdzie trafia nielegalny botoks z Azji?

Według tego, co ustalono, o ofertę pytają przede wszystkim osoby pracujące w gabinetach kosmetycznych oraz kosmetolożki. To zapytania zarówno od Polek, jak i Ukrainek, które prowadzą swoje gabinety w Polsce. „W komentarzach czytamy wiele opinii zadowolonych klientek. Szczególnie chwalą one możliwość odbioru przesyłki w paczkomacie, estetyczne różowe opakowania z logotypem sklepu internetowego, ładne kartki z podziękowaniami i rabatami na przyszłe zakupy, a także gratisy: firmowe długopisy, notatniki czy cukierki” – czytamy.

Nielegalny botoks – komu grozi odpowiedzialność?

Prawnicy przestrzegają, że odpowiedzialność karna grozi nie tylko organizatorom takiego handlu, ale też klinikom i gabinetom kupującym z szemranego źródła. Tego typu sprzedaż produktów leczniczych, a takim jest botoks, jest nielegalna, ponieważ sklep, który je oferuje nie jest apteką ani hurtownią farmaceutyczną. Poza tym duża część oferowanych produktów nie jest dopuszczona do obrotu na terytorium Unii Europejskiej. – Niezależnie od tego, czy produkty przeszły wszelkie wymagane prawem unijnym procedury, odpowiednie dla leków czy też nie, sklep niebędący apteką nie powinien ich sprzedawać – podkreśla cytowany przez Rynek Zdrowia adwokat Oskar Platta. Prawnicy mówią wprost o stwarzaniu zagrożenia dla zdrowia i życia pacjentów.

Małgorzata Gajęcka z Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego potwierdziła, że oferowanie produktów leczniczych w mediach społecznościowych jest nielegalne. Możliwość sprzedawania produktów leczniczych jest bowiem ściśle reglamentowana i nie można jej wykonywać bez zezwolenia. Jak dodała, GIF podejmuje w takich przypadkach działania dotyczące naruszeń prawa farmaceutycznego.

Czytaj też:
Kuracja botoksem będzie refundowana. Nie chodzi jednak o pozbycie się zmarszczek
Czytaj też:
Twoje czoło szpeci „lwia zmarszczka”? Pozbądź się jej bez skalpela i botoksu