Zwykły „misiaczek” może mieć moc terapeutyczną. Co dzieje się z ludźmi, którzy się przytulają?

Zwykły „misiaczek” może mieć moc terapeutyczną. Co dzieje się z ludźmi, którzy się przytulają?

Dodano: 
Warto się przytulać
Warto się przytulać Źródło:Unsplash
„Warsztaty przytulania”, „dzień z przytulaniem”, „przytulankowa sobota” – w sieci można znaleźć coraz więcej zaproszeń na tego typu wydarzenia. Czy przytulanie na zawołanie ma sens? Okazuje się, że tak i może przynieść konkretne korzyści zdrowotne.

Coraz częściej w polskich miastach można spotkać inicjatywy, których celem jest praktykowanie uważności właśnie poprzez dotyk i przytulanie. W skrócie polega to na tym. Grupa osób umawia się w konkretnym miejscu i czasie, w kameralnych warunkach np. w kawiarni albo na łonie przyrody, choćby w parku. Można przyjść solo albo z partnerem, z dzieckiem, rodzicem czy koleżanką. Zwolenniczką takich spotkań jest choćby Aneta Małek, projektantka biżuterii, jogoterapeutka.

O tym, że przytulanie jest niezbędne do życia mówi nam się od dzieciństwa. Jednak w życiu codziennym często o tym zapominamy. Zdaniem naukowców wystarczy przytulać się kilka razy dziennie, aby poprawić stan zdrowia i samopoczucie. Wszystko dzięki oksytocynie, która ujawnia się podczas dotyku – mówi A. Małek.

Zawód „przytulacz”. O kogo chodzi?

W kilku miastach w Polsce można znaleźć profesjonalnych „przytulaczy”, którzy takie usługi świadczą w swoich gabinetach. Moda przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wiele osób wizytę u „przytulacza” traktuje podobnie jak sesję u terapeuty. Ile zapłacimy za pół godziny przytulania? Około 100 zł. Sesja godzinna to już wyższy koszt, w granicach 150 zł. Gabinety podkreślają, że usługa jest platoniczna, nie ma kontekstu erotycznego. W profesjonalnym przytulaniu chodzi o to, aby za pomocą dotyku (czasem też delikatnego masażu) sprawić, by osoba przychodząca po pomoc odprężyła się i odstresowała, w poczuciu totalnego bezpieczeństwa. Bywa, że na pierwszych sesjach nie dochodzi do kontaktu fizycznego – niektórzy potrzebują więcej czasu, aby się odblokować. „Przytulacze” podkreślają, że bardzo szanują granice intymności swoich klientów. Spotkania mają też charakter edukacyjny – często młodzi rodzice przychodzą do gabinetu po to, aby nauczyć się, jak przytulać swoje dzieci albo rodziców – seniorów.

Jak często powinniśmy się przytulać?

Wielką inspiracją dla „przytulaczy” jest Virginia Satir, nieżyjąca już amerykańska psychoterapeutka, która między innymi zajmowała się terapią rodzin. Twierdziła, że człowiekowi potrzeba czterech przytuleń dziennie, żeby przeżyć. Osiem, aby poczuć się dobrze i dwanaście, żeby móc się rozwijać. Okazuje się, że potrzeba bliskości jest równie ważna jak zaspokojenie pragnienia czy głodu. Chodzi o oksytocynę i serotoninę, hormony, które wydzielają się w organizmie, gdy doświadczamy przyjemności płynącej z przytulania. Efekt jest taki, że czujemy się mniej zestresowani (obniża się poziom kortyzolu, hormonu stresu), mamy lepszy nastrój i chęci do działania. Przytulanie rozluźnia mięśnie, uspokaja oddech i łagodzi bóle – oczywiście, pod warunkiem, że doświadczamy jego z własnej woli i czujemy, że jest to aktywność dla nas. Jeśli będziemy przytulać się na siłę, ten efekt nie zostanie osiągnięty.

W czym pomaga przytulanie?

Terapię przytulaniem stosuje się nawet w niektórych ośrodkach medycznych, jak np. w szpitalu w Miami Valley w stanie Ohio. Wolontariusze przytulają tam noworodki, których matki w trakcie ciąży zażywały narkotyki. Podobne praktyki stosuje się w uniwersyteckim szpitalu St. Vincent`s w Irlandii. Terapeutyczną moc przytulania podkreśla prof. Kerstin Uvnas-Moberg ze Swedish University of Agricultural Sciences. Jej zdaniem przytulanie znacznie podnosi próg bólu.

Udowodniono także pozytywny wpływ przyjaznego dotyku na osoby cierpiące na depresję. Jest jeszcze coś. Praktykując przytulanie, wzmacniasz swój układ immunologiczny. Ponieważ bliskość podwyższa poziom cytokin w organizmie – są one odpowiedzialne za zachowanie odporności. Potwierdziły to badaczki z Liverpool John Moores University: Francis McGlone I Susannah Walker. Ich zdaniem w momencie kontaktu z drugim człowiekiem, receptory na skórze wysyłają sygnał do sieci przetwarzania w mózgu. A to z kolei wyzwala wspomnianą oksytocynę, która obniża poziom lęku i stresu oraz spowalnia tętno. W efekcie człowiek się uspokaja.

A co w sytuacji, gdy nie mamy się do kogo przytulić lub coś nas przed tym powstrzymuje? Okazuje się, że podobny efekt możemy osiągnąć, głaskając zwierzę lub przytulając się do drzew. Dogoterapia i sylwoterapia również mają moc terapeutyczną. Co roku 24 czerwca obchodzony jest Dzień Przytulania. Warto go uczcić – niech każdy zrobi to tak, jak lubi.

Czytaj też:
Single (nie) z wyboru – gdy bliskość budzi lęk. Czym jest filofobia i jak ją leczyć?
Czytaj też:
Przytulanie wzmacnia związek, nawet jeśli są deficyty z dzieciństwa