Wiele osób nie wie, że trądzik to nie tylko choroba nastolatków, bo może pojawić się w każdym wieku, nawet u osób dojrzałych...
To prawda. Trądzik różowaty i trądzik zwykły, młodzieńczy to dwie różne jednostki chorobowe, często mylone. W trądziku zwykłym cały proces chorobowy dzieje się w obrębie aparatu mieszkowo – łojowego. Natomiast w trądziku różowatym stan zapalny jest wokół, ale dochodzi do naciekania mieszka włosowego i gruczołu łojowego.
Choroby te mają zupełnie inną patogenezę, nie do końca poznaną. Wiemy jedynie, że głównym podłożem trądziku różowatego jest nieprawidłowe ukrwienie skóry twarzy – stąd się biorą rozszerzone naczynka i rumień utrwalony. Wiemy też, że osoby, które mają trądzik różowaty mają powiększone gruczoły łojowe i często skórę tłustą lub mieszaną.
Kiedyś uważano, że jeśli jako nastolatkowie nie cierpieliśmy na trądzik młodzieńczy, to nie zachorujemy na trądzik różowaty. Czy rzeczywiście te dwie choroby wykluczają się?
Niestety nie. Jak powiedziałam, to są dwie zupełnie różne jednostki chorobowe. Co więcej, można na nie zachorować nawet równocześnie! Trądzik różowaty najczęściej występuje między 40. a 50. rokiem życia, ale coraz częściej trafiają do nas młode osoby, które objawy choroby mają już po trzydziestce. Trądzik zwykły z kolei trwa coraz dłużej i mamy więcej osób dorosłych z trądzikiem młodzieńczym. Bywa więc tak, że te dwie choroby nakładają się i nawet dermatolodzy miewają problem z ich rozróżnieniem. Mówi się nawet o nowej jednostce chorobowej (acnerozacea), w której współistnieją dwa rodzaje trądziku.
Czy trądzik to choroba uwarunkowana genetycznie?
Wydaje się, że tak. Świadczy o tym choćby przykład Irlandii, gdzie ta choroba jest bardzo powszechna; nawet nazywana jest „przekleństwem Celtów”. Zresztą, jak obserwujemy naszych pacjentów, to okazuje się, że mama lub babcia miały problem ze skórą naczyniową albo trądzikową.
Są rodzaje skóry, które bardziej predysponują do powstawania trądziku różowatego – zdecydowanie częściej zdarza się osobom ze skórą łojotokową i tłustą oraz o bardzo jasnej karnacji. Pierwszy lub drugi fototyp skóry jest najczęściej spotykany się w naszej szerokości geograficznej, dlatego w Polsce mamy dużą liczbę pacjentów z trądzikiem różowatym.
Jedynie 4 na 10 kobiet z problemem trądziku, jak wynika z badań, decyduje się na wizytę u lekarza dermatologa. Ma pani pomysł, jak to wyjaśnić?
Być może chodzi o to, że to dość podstępna dolegliwość, która zaczyna się bardzo powoli i często nie kojarzymy jej w ogóle z chorobą. Zazwyczaj zaczyna się od rumienia, który stosunkowo łatwo można ukryć pod makijażem. Pacjenci nie zdają sobie sprawy, że rumień napadowy jest pierwszym objawem trądziku różowatego. To, że czasami nagle się rumienimy czy mamy rozszerzone naczynka na twarzy, kojarzy nam się raczej ze skutkami imprezy podczas której piliśmy alkohol lub z uczuleniem na jedzenie. Na tym etapie większość chorych próbuje poradzić sobie sama, oglądając filmiki w internecie, czy słuchając porad koleżanek. Do lekarza zgłaszają się dopiero, kiedy już naprawdę źle to wygląda, a to najczęściej oznacza fazę zapalną: grudki, krostki i utrwalony rumień, którego nie sposób przykryć makijażem.
Czy trądzik różowaty dotyczy też mężczyzn?
Jak najbardziej, a do tego chorują oni znacznie ciężej. Wynika to z budowy gruczołów łojowych, których mężczyźni mają więcej. Niestety, mężczyźni, choć nie kamuflują swojej choroby makijażem, bardzo rzadko trafiają do gabinetu dermatologicznego. Tymczasem nieleczony trądzik różowaty może powodować u nich przerost gruczołu łojowego i tkanki łącznej, szczególnie w środkowej części twarzy. Objawia się to dużym guzowatym nosem, który wygląda jak nos alkoholika.
Jak pielęgnuje się skórę z trądzikiem?
Wszystko zależy od fazy choroby. Jeżeli mamy początek choroby, wyjątkowo starannie pielęgnujemy twarz. Najlepsze są emolienty, czyli bardzo łagodne preparaty do mycia i smarowania, które nie zawierają żadnych substancji drażniących – wbrew temu, co się sądzi o pielęgnacji tłustej skóry, nie wolno traktować jej alkoholem. Należy stosować preparaty apteczne, które nawilżają skórę i które dają poczucie ulgi, są przeznaczone dla cery wrażliwej i naczyniowej. Bardzo ważna jest codzienna rutyna. Dopuszczalne jest stosowanie makijażu, choć powinno się go robić wyłącznie starannie dobranymi kosmetykami, najlepiej produktami kryjącymi, które mają jednocześnie działanie przeciwzapalne i kojące, a dodatkowo działają przeciwsłoneczne.
Ponadto stosujemy leczenie miejscowe, najczęściej kremami na receptę – to środki pielęgnacyjne, które będą jednocześnie zabezpieczać przed czynnikami środowiskowymi, odnawiać barierę naskórkową i które zawierają jak najmniej czynników drażniących.
Ważne jest, aby taką pielęgnację dobrał lekarz, chory nie powinien robić tego na własną rękę.
Staramy się nie dopuścić do zaostrzenia choroby. Jeśli jednak tak się stanie, to oprócz pielęgnacji zaleca się zabiegi, które pomogą zlikwidować rozszerzone naczynia i rumień. Najczęściej to zabiegi laserowe oraz peelingi chemiczne, dobierane indywidualnie do danego typu skóry każdego pacjenta. Mają one pomóc w zmniejszeniu łojotoku i uspokojeniu rumienia, a jeżeli mamy fazę zapalną, czyli grudki lub głębokie nacieki w tkance podskórnej, sięgamy po terapię ogólną i włączamy antybiotyk. Warto wiedzieć, że nie jest to terapia krótka – trwa nawet do 12 tygodni, bo tyle czasu zajmuje zlikwidowanie stanu zapalnego. W zaawansowanych stanach dodatkowo stosuje się doustnie retinoidy.
Musimy jednak pamiętać, że trądzik różowaty to choroba przewlekła, nawracająca, która zależy zarówno od naszych genów jak i od czynników środowiskowych i że na razie nie ma leku, który wyleczyłby tę chorobę całkowicie.
Nie brzmi to optymistycznie…
Choć początkowo diagnoza może przygnębić, to jednak mamy sporo możliwości wpływania na przebieg choroby, a najgorsze, co może zrobić pacjent, to poddać się i odpuścić sobie terapię. Niestety trądzik różowaty to choroba, w której brak leczenia powoduje nie tylko to, że źle się wygląda, że skóra robi się coraz bardziej czerwona, że coraz trudniej ukryć pojawiające się w coraz większej ilości grudki i krostki, ale przede wszystkim, że dochodzi do zapalenia, które leczy się trudniej i zdecydowanie dłużej. Chory musi sobie uświadomić, że od momentu diagnozy właściwie już do końca życia musi szczególnie dbać o swoją cerę i stosować leczenie podtrzymujące, a także reagować na czynniki środowiskowe, by unikać zaostrzeń.
Jakie czynniki środowiskowe utrudniają życie osobie z cerą trądzikową?
Zacznę od tego, że najczęstszym błędem jest zaniechanie terapii w czasie remisji – niestety mamy to do siebie, że gdy poprawia nam się wygląd, gdy czujemy się lepiej, to zapominamy o przestrzeganiu zasad. A w przypadku tej choroby to są zasady na całe życie.
Najczęstszym czynnikiem, który szkodzi skórze trądzikowej, jest słońce i intensywne ciepło. Trądzik różowaty zaczyna się uaktywniać już w marcu, kwietniu, gdy tylko zaczyna się robić cieplej i zaczyna być więcej słońca. To choroba, która nie lubi promieniowania ultrafioletowego. Trzeba to jasno powiedzieć: osoby z trądzikiem różowatym powinny unikać opalania. I co ważne, nie chodzi tylko słońce latem. Ono oddziałuje na naszą skórę także zimą, więc osoby chore powinny stosować kremy z filtrem także zimą.
Warto też pamiętać, że kłopotliwe są także gwałtowne zmiany temperatur, np. gdy z mrozu wchodzimy do ciepłego pomieszczenia. Nie sprzyja nam też zanieczyszczenie środowiska – zawarte w smogu kurz, pyły, toksyny i metale ciężkie działają na skórę niezwykle wysuszająco i podrażniają ją.
Bardzo istotną rolę odgrywają też czynniki dietetyczne – osoby z trądzikiem nie powinny jeść ostrych i gorących potraw, muszą unikać żywności przetworzonej, naszpikowanej konserwantami. Cerze naczynkowej i rumieniowej szkodzi też alkohol, a w szczególności czerwone wino.
Jednak najgorsza jest nieprawidłowa pielęgnacja. Skóra naczyniowa, która ma tendencje do zmian trądzikowych, zawsze jest skórą bardzo wrażliwą i źle znosi eksperymentowanie. Niestety, w dobie Instagrama i dostępności właściwie każdego kosmetyku, wiele pacjentek sprawdza na sobie kolejne preparaty poszukując idealnego. Tymczasem w trądziku różowatym takie działania bardzo często przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Na koniec muszę zapytać o coś, co w ostatnim czasie nabrało szczególnego znaczenia: czy noszenie maseczek może zaostrzać objawy?
Niestety tak. O tym, że to faktyczny problem, świadczy fakt, że mówi się o „mask acne” – trądziku maseczkowym. Maseczki podrażniają chorą skórę. Mając trądzik różowaty w aktywnej fazie, jeśli nie możemy zupełnie unikać maseczek starajmy się przynajmniej zmieniać je bardzo często. A jeśli korzystamy z wielorazowych, koniecznie trzeba je często prać w bardzo delikatnym środku, najlepiej przeznaczonym dla noworodków, aby dodatkowo nie podrażniać skóry.
Rozmawiała Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl
Czytaj też:
Trądzik – stary nowy problem