„Osoby, które przed lockdownem korzystały z jakiejkolwiek formy wsparcia psychiatryczno-psychologicznego, dużo gorzej znosiły stan zamknięcia. Najgorsze nawet nie było to, że byliśmy zamknięci – ale to, że w związku z epidemią znajdowaliśmy się i znajdujemy się do chwili obecnej w dużym stanie niepewności, zawieszenia. Człowiek nie radzi sobie zbyt dobrze z tym uczuciem. Potrzebuje przewidywalności, co daje poczucie bezpieczeństwa” – mówi dr hab. Talarowska.
Jest ona jednym z autorów badania przeprowadzonego w kwietniu na niemal 450-osobowej grupie respondentów. Na pytania naukowców odpowiadali głównie ludzie młodzi, którzy sprawnie korzystają z mediów społecznościowych: mieszkańcy większych miast, m.in. studenci i młodsi pracownicy firm. Wśród nich były m.in. osoby zdrowe i takie, które kiedyś leczyły się psychiatrycznie.
Badanie dotyczyło ogólnego stanu psychicznego i emocjonalnego od początku pandemii i podczas pierwszego lockdownu, w okresie od połowy marca do końca kwietnia. W badaniach pojawił się również wątek spożywania alkoholu.
Funkcjonowanie psychiczne w dobie pandemii
W badanej grupie co czwarta osoba (ponad 26 proc. badanych), uzyskała wyniki wskazujące na wysokie prawdopodobieństwo zaburzeń funkcjonowania psychicznego. Badani skarżyli się głównie na problemy w codziennym funkcjonowaniu, brak satysfakcji z własnej aktywności, napięcie. Mieli kłopoty ze snem, czuli się wyczerpani.
Już na początku kwietnia ok. 10 proc. badanych osób potwierdziło pojawianie się myśli samobójczych. „To dużo” – ocenia Monika Talarowska. I zastrzega, że nie chodzi o próby samobójcze, ani nawet deklaracje. „Myślami samobójczymi określa się zbiór rozważań danej osoby dotyczących możliwości pozbawienia się życia” – mówi.
Gorsze samopoczucie miały też te osoby, które zaprzeczały powadze sytuacji i starały się żyć, nie poddając się ograniczeniom. Osoby, które stosują nieprzystosowawcze strategie działania, często zaprzeczają istnieniu problemu, wyładowywują się emocjonalne, zażywają psychoaktywne substancje albo rezygnują z działań i obwiniają siebie za zaistniałą sytuację.
„Osoby badane skarżyły się na ogólne zniechęcenie, poczucie niepokoju w ciągu dnia, a w nocy – zaburzenia snu. W ciągu dnia odczuwali oni znużenie z powodu zmniejszonej aktywności i zamknięcia. Wieczorami nie mogły spać z powodu natłoku negatywnych myśli” – relacjonuje naukowiec.
Ocena stanu psychicznego Polaków w pierwszych tygodniach epidemii koronawirusa SARS-COV-2, a także określenie ewentualnych czynników ryzyka pogorszenia stanu emocjonalnego badanych w tym czasie – to tylko część trwającego wciąż badania prowadzonego przez zespół z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego. Druga część badań zaplanowana na czerwiec oraz wrzesień 2020 roku pozwoli na ocenę długoterminowych skutków trwającej pandemii.
„Człowiek czuje się komfortowo i bezpiecznie, kiedy na podstawie napływających informacji jest w stanie rozpoznać, przewidzieć oraz w znacznym stopniu kontrolować otaczający go świat i kolejne zdarzenia. Pandemia koronawirusa pozbawia komfortu względnej przewidywalności świata i poczucia kontroli nad życiem w wielu jego sferach. Dla większości jest to pierwsze takie doświadczenie i jak każda zmiana wymaga stopniowej adaptacji” – stwierdza psycholog.
Coraz więcej lęków
Dr hab. Talarowska jest aktywnym zawodowo psychologiem i psychoterapeutką. Również wśród swoich pacjentów w czasie od początku pandemii obserwuje ona więcej lęku, niż objawów depresji. Pacjenci obawiają się zakażenia, boją się o pracę w sytuacji kwarantanny, boją się też, że bliscy zachorują poważnie i trafią do szpitala. Rodzice najpierw obawiali się, czy dzieci wrócą do szkół, obecnie nie są pewni, czy w każdej chwili w klasie ich dziecka nie zostanie wprowadzone nauczanie hybrydowe – wymienia klinicystka.
„Niepewność i niewiedza o tym, co będzie dalej w kluczowych aspektach życia, budzi lęk. U wielu osób towarzyszy mu poczucie braku nadziei na powrót do normalności. A lęk i poczucie beznadziei poprzedza depresję” – zauważa psycholożka z UŁ.
Uczula ona, by nie bagatelizować objawów poprzedzających depresję czy wręcz świadczących o jej zaawansowanym stadium – takich, jak myśli samobójcze. I przypomina, że istnieje możliwość pomocy.
„Od marca zmieniło się podejście pacjentów i terapeutów do terapii online. Jeżeli czujemy, że przestajemy sobie radzić – że to, co dzieje się wokół nas – to za dużo, możliwa jest pomoc online. Ludzie nie są pozostawieni sami sobie” – mówi dr hab. Monika Talarowska”.
PAP – Nauka w Polsce, Karolina Duszczyk
Czytaj też:
Quiz z wiedzy o koronawirusie. Ile wiesz o COVID-19?