Badanie przeprowadzone niedawno na 400 nastolatkach pokazuje, że w istocie istnieje niewiele dowodów na to, by nadmierne używanie smartfona miało związek z ich zdrowiem psychicznym. Wyniki badania zaprezentowano w czasopiśmie „Clinical Psychological Science”.
Smartfony – nie taki diabeł straszny?
W przebiegu badania śledzono młodych nastolatków poprzez ich smartfony w celu sprawdzenia, czy więcej czasu spędzonego na korzystaniu z cyfrowych technologii wiązało się z gorszymi wynikami w zakresie zdrowia psychicznego. Badacze – Candice Odgers, profesor nauk psychologicznych na University of California, Michaeline Jensen, adiunkt psychologii na University of North Carolina, Madeleine George, doktorant na Purdue University oraz Michael Russell, asystent profesora zdrowia behawioralnego na Pennsylvania State University – nie znaleźli zbyt wielu dowodów na to, by korzystanie ze smartfonów miało wpływ na zdrowie psychiczne nastolatków.
W badaniu wzięło udział ponad 2000 młodych osób, z których wyodrębniono niemal 400 nastolatków, których działania na smartfonach monitorowano kilka razy dziennie przez dwa tygodnie. Młodzież biorąca udział w badaniu miała od 10 do 15 lat i reprezentowała zróżnicowaną ekonomicznie i rasowo populację młodzieży uczęszczającej do szkół publicznych w Karolinie Północnej.
Depresja? Niekoniecznie
Badacze zbierali od nastolatków zgłoszenia dotyczące samopoczucia psychicznego trzy razy dziennie. Celem badania było sprawdzenie, czy młodzież, która więcej czasu poświęca swoim smartfonom, częściej doświadcza objawów zaburzeń psychicznych i czy dni, w których nastolatki spędzają więcej czasu na korzystaniu z technologii cyfrowych do różnych celów, są również dniami, w których problemy ze zdrowiem psychicznym występowały częściej. W obu przypadkach nie odnotowano tej zależności.
Kiedy takie powiązania były dostrzegane, nie były one zbyt silne i wpływ smartfonów był odwrotny, niż zakładano. Na przykład młodzi, którzy zgłaszali wysyłanie większej liczby SMS-ów w trakcie zajęć szkolnych czuli się lepiej i byli mniej przygnębieni, niż ich rówieśnicy, którzy nie wykonywali takich działań.
Czytaj też:
Chorowita generacja